To był niby tydzień, a zmeczył jak miesiąc.... Przybajmniej mnie. Ale już za: choroby i podroże i wizyty w polskim urzedzie i Ważne Terminy Oddawania prac. Były też Duże Plusy tygodnia. Krzysiek miał urlop, więc troił się przy obowiązkach gdy ja chorowalam. Spędziłam noc U Koleżanki. Koleżankowałam się w "Krakowie pod Dublinem", bo dom jest eh i ah i w ogóle atmosferyczny, klimatyczny i jak-ja-bym-chciala-z-tamtąd-nie-wychodzic.
Będzie obszerniej w weekend.
I o pracach w szkole i końcu sesji też.
Na deser Koszmarka, czyli Goralka w moim szaliku. Może komuś coś przypomina? Obraz wzooroooowaaanyyy nieeudolnieee na jednej z polskich malarek. Nie powiem że mojej ulubionej, bo zgadniecie.
Lecę. Na drinka. O :)
Będzie obszerniej w weekend.
I o pracach w szkole i końcu sesji też.
Na deser Koszmarka, czyli Goralka w moim szaliku. Może komuś coś przypomina? Obraz wzooroooowaaanyyy nieeudolnieee na jednej z polskich malarek. Nie powiem że mojej ulubionej, bo zgadniecie.
Lecę. Na drinka. O :)
Komentarze
Prześlij komentarz