Są takie słowa wymyślone przez nasze dzieci, które na stałe trafiają do naszego futrakowego słownika. Franek miał swoją "stępołkę", Zuzka stworzyła "patutata", a Helka jest w trakcie tworzenia wielu nowych wyrazów, z których na razie najbardziej przyjął się "lulu".
Nie wcale nie chodzi ani o potrzebę nagłego udania się w miejsce zaciszne, by tam oddać się czynności fizjologicznej, ani też o chęć pójścia w tzw. objęcia Morfeusza. "Lulu" w języku helkowym, a teraz i już naszym wspólnym, oznacza po prostu lody.
A ilustrację do tej pozycji słownikowej prezentuje Dosia (która jeszcze własnych słów nie układa, a jedynie podłapała "bubu" od starszej siostry).
A dla chętnych konkurs. Co znaczą "stępołka", "patutat" i "bubu"? Nagród nie przewiduję :)
"Kończy się tydzień, nie ma nadziei, że następny coś jeszcze zmieni..." zaśpiewał w roku 1988 słynny zespół Kult. W obecnej sytuacji wiele osób zmienia "tydzień" na "rok" i mocno pesymistycznym wzrokiem patrzy w bliższą czy dalszą przyszłość. A przecież nadzieja to jest jedyna co nam jeszcze pozostało po tym 2020 roku, który miał być taki pięknie jubileuszowy, okrągły i pełen fantastycznych wydarzeń. A okazał się jednym z tych, o których mówi "stare chińskie przekleństwo" - Obyś żył w ciekawych czasach. Niewątpliwie czas zarazy jest bardzo ciekawy. I niewątpliwie starzy Chińczycy mieli rację w ten sposób przeklinając swoich wrogów. Ostatnie 12 miesięcy (a nawet nieco mniej, zważywszy, że koronawirus dotarł do nas w okolicach wczesnej wiosny) przemodelowało w zasadzie wszystkie podstawy naszego życia i zmieniło nas na tylu poziomach, że aż trudno tutaj wszystkie te aspekty wymienić. Gospodarczo Europa prawie leży na łopatkach. Społecznie jesteśmy ...
Komentarze
Prześlij komentarz