Przejdź do głównej zawartości

Media społecznościowe, czyli dziel i zgarniaj kasę

Fot. Prograffing
Komisja ds. Mediów w irlandzkim Parlamencie zgodziła się na zaproszenie Frances Haugen, by opowiedziała posłom o nieetycznych, czy wręcz nielegalnych praktykach Facebooka i podległych mu firm. Wysłuchanie zaplanowane jest na przyszły rok i może znacząco wpłynąć na kształt proponowanej przez rząd ustawy o mediach i bezpieczeństwie w internecie.

Kim jest Frances Haugen i dlaczego jest tak ważna, że irlandzcy posłowie zdecydowali się posłuchać co ma do powiedzenia?

Ta niespełna 40-letnia kobieta wyniosła z firmy Marka Zuckerberga tysiące dokumentów, a następnie przekazała je prasie. Dowiedzieliśmy się z nich przede wszystkim tego, że Facebook niemal zawsze na pierwszym miejscu stawia zysk oraz dalszą ekspansję, często kosztem dobra swoich użytkowników oraz społeczeństwa. Zeznań Haugen wysłuchali wcześniej amerykańscy senatorowie, brytyjscy parlamentarzyści oraz europosłowie w Brukseli.

Przed irlandzkim Parlamentem prawdopodobnie powtórzy swoje oskarżenia wobec Facebooka, co może skłonić posłów do wypracowania lepszych narzędzi kontroli nad praktykami medialnych gigantów, szczególnie tych działających w tak trudno kontrolowanym środowisku jakim jest internet.


Planowana przez rząd ustawa o mediach i bezpieczeństwie w Internecie ma powołać do życia Komisję ds. Mediów. Będzie ona odpowiedzialna za regulacje dotyczące mediów społecznościowych dostępnych w Irlandii. Powołany zostanie urząd Komisarza ds. Bezpieczeństwa Online, którego zadaniem będzie zapobieganie szkodom wyrządzanym przez firmy działające w internecie.

Senator Fianna Fáil Malcolm Byrne, na którego zaproszenie ma przyjechać Frances Haugen uważa, że relacje między rządami a firmami technologicznymi osiągnęły punkt krytyczny. Jego zdaniem, bez ścisłych regulacji firmy działające w internecie staną się zbyt potężne i znajdą się poza kontrolą państwową i społeczną. Mówiąc krótko - będą robiły, co będą chciały i nikt nie będzie w stanie im przeszkodzić.

Senator Byrne uważa, że osobiste wysłuchanie Frances Haugen pomoże irlandzkim parlamentarzystom podjąć odpowiednie decyzje dotyczące bezpieczeństwa w internecie i odpowiednich przepisów kontrolujących internetowych gigantów.

„Oczywiście można przeczytać raport, ale jeśli będziemy mieli okazję osobiście poznać dowody podczas wysłuchania, pozwoli to ustawodawcom utrwalić opinie i podjąć odpowiednie decyzje” - powiedział senator Malcolm Byrne.


Fot. UK House of Lords
Była pracownica Facebooka, która zwróciła uwagę na nieprawidłowości w firmie zdążyła do tej pory spotkać się z członkami specjalnej komisji amerykańskiego Kongresu, brytyjskimi parlamentarzystami oraz posłami do Parlamentu Europejskiego. Wszędzie odpowiadała na pytania dotyczące dokumentów wyniesionych ze swojej macierzystej firmy, które jednoznacznie wskazują na nieetyczne działania Facebooka. Jednym z najpoważniejszych zarzutów dotyczy ustawień algorytmów mediów społecznościowych obsługiwanych przez giganta. Według Frances Heugen były one nastawione na celowe antagonizowanie użytkowników i podsycanie konfliktów. 

„Wielokrotnie to sygnalizowałam, ale nikt nie reagował. W końcu zrozumiałam, że w interesie firmy nie jest pomoc użytkownikom, ani zwracanie uwagi na nieprawidłowości. Takie sprawy były zamiatane pod dywan” - wyjaśniała Frances Heugen na jednym z wysłuchań.

Porównała działanie algorytmów Facebooka do niekontrolowanego wycieku ropy i stwierdziła, że postanowiła upublicznić tę kwestię zanim będzie za późno. Jednocześnie zwróciła uwagę na fakt, że te same algorytmy praktycznie uniemożliwiają użytkownikom kontrolę nad tym, w jaki sposób korzystają z mediów społecznościowych. Mamy w zasadzie sytuację, kiedy to Facebook decyduje o tym, jakie treści nam wyświetla i jakie tematy promuje, a my nie możemy z tym nic zrobić, ponieważ żadne regulacje nie dotyczą tej kwestii. Co więcej, większość użytkowników nie zdaje sobie nawet sprawy z tego w jakim stopniu jest kontrolowana przez Facebooka, czy inne media społecznościowe.

Frances Haugen zwróciła również uwagę, że badania przeprowadzone na zlecenie samego Facebooka wskazywały, że Instagram jest wręcz niebezpieczny dla młodych ludzi. Firma nie zdecydowała się jednak podjąć żadnych działań w celu poprawy tej sytuacji, ponieważ „to właśnie młodzi użytkownicy są przyszłością platformy i im wcześniej dostaną się w tryby tej maszyny, tym bardziej prawdopodobne, że się uzależnią i tam zostaną.”

„Kiedy byłem w liceum, nie miało znaczenia, czy życie w szkole było okropne, bo większość z nas wracała po szkole do domu i mogła się wyłączyć z toksycznego szkolnego życia. Każde z nas miało możliwość odłączenia się od dręczących nas rówieśników na przynajmniej 16 godzin” - wyjaśniła.

Dziś badania wskazują, że toksyczne życie szkolne i nękający rówieśnicy są obecni w życiu nastolatków nieustannie. Są z nimi w autobusie, w kuchni, w jadalni, a nawet w sypialni tuż przed zaśnięciem i zaraz po przebudzeniu.

Według niej w interesie Facebooka, właściciela Instagrama, jest podsycanie taki zachowań. Generuje to bowiem większe zaangażowanie użytkowników, a co za tym idzie większe przychody z reklam. Ponadto sama idea, która przyświeca Instagramowi jest niebezpieczna dla psychiki młodych ludzi. Serwis ten, w założeniach sformułowanych przez właściciela, opiera się na porównywaniu wyglądu, stylu życia i tego, co posiadają użytkownicy. A to zdecydowanie nie działa dobrze na psychikę dzieci czy młodzieży, bo nigdy nie będą w stanie dorównać wystylizowanym i bajecznie bogatym celebrytom czy choćby gwiazdom mediów społecznościowych, na których wizerunek pracują sztaby dobrze opłacanych specjalistów.


Rewelacje, która ujawniła Frances Haugen nie były tajemnicą dla specjalistów zajmujących się mediami społecznościowymi, a Facebookiem w szczególności. Jednak dla zwykłych użytkowników mogą być one szokiem. Bo zwykły użytkownik nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo jest manipulowany przez serwis, którego używa w dobrej wierze. Zwykły użytkownik chce po prostu obejrzeć zdjęcia, pogadać ze znajomymi czy dowiedzieć się czegoś nowego. A okazuje się, że Facebook dosłownie zmusza go do negatywnych interakcji, spycha na coraz bardziej radykalne pozycje i tworzy wokół niego coraz szczelniejszą bańkę, która nie pozwala wyjrzeć na zewnątrz.

To wszystko nabiera jeszcze bardziej przerażającego wymiaru, kiedy przypomnimy sobie plany Facebooka stworzenia kompletnego wirtualnego świata, który miałby zastąpić obecnie znany internet. Projekt nazwany Meta ma całkowicie zanurzyć użytkownika w wirtualnym świecie i oczywiście całkowicie podporządkować go algorytmom Facebooka, które pokażą mu taką rzeczywistość (wirtualną), jaką będą chcieli pokazać reklamodawcy, politycy czy ktokolwiek inny, kto więcej zapłaci.

Komentarze

  1. I dlatego już jakiś czas temu zrezygnowałam i z fb i instagramu. Kto chce mieć ze mną kontakt, to ma. Pozdrawiam Małgorzata

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Popolitykujmy

Kilka dni temu jechałem ze znajomym w dłuższą drogę i była okazja do pogadania o tym i owym. Takie trochę "nocne Polaków rozmowy" tyle że rano i w samochodzie, więc bez procentów. Tematów było dużo, ale oczywiście w końcu zeszło na politykę. Bo jakże by to było tak bez polityki w polskim gronie. A skoro polityka to wiadomo... narzekanie i psioczenie na polską, pożal się Boże, klasę polityczną, która z klasą to może ma wspólną jedynie nazwę, ewentualnie konto na "Naszej Klasie". I tak w trakcie głośnego zastanawiania się nad powodami obecnego spsienia, czy mówiąc delikatniej, zepsucia sceny politycznej skrystalizowała mi się taka myśl, która od dawna chodziła mi po głowie. Padło pytanie znajomego, dlaczego w latach 20-tych wszystkie, lub niemal wszystkie ważne parti...

6 lat później...

6 lat temu była niedziela i był to ostatni dzień wakacji dla Franka. W poniedziałek poszedł do nowej szkoły, poznał nowych kolegów i koleżanki, a my w lekkim stresie zastanawialiśmy się jak to będzie, jak sobie poradzi, jak chociażby się porozumie, bo przecież szkoła była irlandzka, a Franek prawie słowa po angielsku nie umiał. Oczywiście okazało się, że sobie poradził, po kilku godzinach wyszedł z klasy z uśmiechem i następnego dnia chciał wracać. No i do dziś nie wiemy kto przeżył większy stres, my czy on. Tak w skrócie wyglądał jeden z tych naszych "początków", kiedy 6 lat temu stawialiśmy pierwsze kroki na irlandzkiej ziemi jako imigranci. Ten właśnie dzień często mi się przypomina, kiedy teraz z tej samej klasy, w której Franek zaczynał przygodę ze szkołą w Irlandii, obieramy Zuzkę. Wtedy siedziała jeszcze w brzuchu u mamy zupełnie nieświadoma swojej przyszłości. Podobnie zresztą i my tej przyszłości byliśmy nieświadomi, nie mieliśmy pojęcia o tym co będziemy robić, gd...

Nadzieja umiera ostatnia

"Kończy się tydzień, nie ma nadziei, że następny coś jeszcze zmieni..." zaśpiewał w roku 1988 słynny zespół Kult. W obecnej sytuacji wiele osób zmienia "tydzień" na "rok" i mocno pesymistycznym wzrokiem patrzy w bliższą czy dalszą przyszłość. A przecież nadzieja to jest jedyna co nam jeszcze pozostało po tym 2020 roku, który miał być taki pięknie jubileuszowy, okrągły i pełen fantastycznych wydarzeń. A okazał się jednym z tych, o których mówi "stare chińskie przekleństwo" - Obyś żył w ciekawych czasach. Niewątpliwie czas zarazy jest bardzo ciekawy. I niewątpliwie starzy Chińczycy mieli rację w ten sposób przeklinając swoich wrogów. Ostatnie 12 miesięcy (a nawet nieco mniej, zważywszy, że koronawirus dotarł do nas w okolicach wczesnej wiosny) przemodelowało w zasadzie wszystkie podstawy naszego życia i zmieniło nas na tylu poziomach, że aż trudno tutaj wszystkie te aspekty wymienić. Gospodarczo Europa prawie leży na łopatkach. Społecznie jesteśmy ...