Przejdź do głównej zawartości

Wagary z ...mamą.








Trudno ... przyznaje.
Słońce, piątek i ... mama słabowita. Odebrałam wtedy wszystkie dzieciaki. Na raz, wcześniej. Żeby nie musieć wsiadac i wysiadać z Helka w te i we wte. I żeby bylo fair, synkowi też się należał oddech od gmachu szkoły.

"Fajne z tobą wagary mamo"...
Ja też miałam wtedy wagary. W domu bowiem panował yyy ... nieład...

I bywa. Odrodna jestem córka. Jak słucham mojej mamy, która prasuje, wietrzy kołdry, zmienia dywany, szoruje łazienki, myje okna i musowo wtedy zmienia firanki... A, i jeszcze chodniki: trzepanie, szczotkowanie. Taka chodnikowa obsesja :) Od sluchania jestem zmęczona i wyobrażam sobie jak zmęczona musi być potem Ona. U-ła...

Ba! Ja umiem tego nie robić. Ja nawet wyobrażam sobie tego "nierobienie"!

Owszem ... Jak blogo usiąść w ogarnietym wnetrzu...
Ale jaka frustracja jak za ten kwadrans ... przyjdzie walec jeden czy drugi czy trzeci i ... wyrówna :)
ot, kto ma pszczoły ten ma miód.
kto ma dzieci ma ... artystyczny nieład.




Komentarze

  1. To końcowe powiedzenie moja mama też nie raz powtarzała:) Tak czy inaczej - lepsza mama szczęśliwa niż przepracowana i zrzędliwa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Popolitykujmy

Kilka dni temu jechałem ze znajomym w dłuższą drogę i była okazja do pogadania o tym i owym. Takie trochę "nocne Polaków rozmowy" tyle że rano i w samochodzie, więc bez procentów. Tematów było dużo, ale oczywiście w końcu zeszło na politykę. Bo jakże by to było tak bez polityki w polskim gronie. A skoro polityka to wiadomo... narzekanie i psioczenie na polską, pożal się Boże, klasę polityczną, która z klasą to może ma wspólną jedynie nazwę, ewentualnie konto na "Naszej Klasie". I tak w trakcie głośnego zastanawiania się nad powodami obecnego spsienia, czy mówiąc delikatniej, zepsucia sceny politycznej skrystalizowała mi się taka myśl, która od dawna chodziła mi po głowie. Padło pytanie znajomego, dlaczego w latach 20-tych wszystkie, lub niemal wszystkie ważne parti...

6 lat później...

6 lat temu była niedziela i był to ostatni dzień wakacji dla Franka. W poniedziałek poszedł do nowej szkoły, poznał nowych kolegów i koleżanki, a my w lekkim stresie zastanawialiśmy się jak to będzie, jak sobie poradzi, jak chociażby się porozumie, bo przecież szkoła była irlandzka, a Franek prawie słowa po angielsku nie umiał. Oczywiście okazało się, że sobie poradził, po kilku godzinach wyszedł z klasy z uśmiechem i następnego dnia chciał wracać. No i do dziś nie wiemy kto przeżył większy stres, my czy on. Tak w skrócie wyglądał jeden z tych naszych "początków", kiedy 6 lat temu stawialiśmy pierwsze kroki na irlandzkiej ziemi jako imigranci. Ten właśnie dzień często mi się przypomina, kiedy teraz z tej samej klasy, w której Franek zaczynał przygodę ze szkołą w Irlandii, obieramy Zuzkę. Wtedy siedziała jeszcze w brzuchu u mamy zupełnie nieświadoma swojej przyszłości. Podobnie zresztą i my tej przyszłości byliśmy nieświadomi, nie mieliśmy pojęcia o tym co będziemy robić, gd...

Nadzieja umiera ostatnia

"Kończy się tydzień, nie ma nadziei, że następny coś jeszcze zmieni..." zaśpiewał w roku 1988 słynny zespół Kult. W obecnej sytuacji wiele osób zmienia "tydzień" na "rok" i mocno pesymistycznym wzrokiem patrzy w bliższą czy dalszą przyszłość. A przecież nadzieja to jest jedyna co nam jeszcze pozostało po tym 2020 roku, który miał być taki pięknie jubileuszowy, okrągły i pełen fantastycznych wydarzeń. A okazał się jednym z tych, o których mówi "stare chińskie przekleństwo" - Obyś żył w ciekawych czasach. Niewątpliwie czas zarazy jest bardzo ciekawy. I niewątpliwie starzy Chińczycy mieli rację w ten sposób przeklinając swoich wrogów. Ostatnie 12 miesięcy (a nawet nieco mniej, zważywszy, że koronawirus dotarł do nas w okolicach wczesnej wiosny) przemodelowało w zasadzie wszystkie podstawy naszego życia i zmieniło nas na tylu poziomach, że aż trudno tutaj wszystkie te aspekty wymienić. Gospodarczo Europa prawie leży na łopatkach. Społecznie jesteśmy ...