Przejdź do głównej zawartości

tydzień później

Wczoraj Helka skończyła tydzień, tydzień obfitujący w epokowe dla niej wydarzenia. No bo przede wszystkim narodziny, potem poznanie osobiste mamy i taty, no i starszego rodzeństwa. Potem pierwsze posiłki zewnętrzne i całkiem nowy świat. Przyjazd do domu, pierwsza kąpiel, odwiedziny gości, spacer w chuście i w wózku, pierwsze zakupy, jeszcze oczywiście nieświadome, więc z rodzicami zadowolonymi, że dziecko nie wyciąga rąk po wszystko dookoła i nie pyta ciągle "A kupisz...?".
Tydzień pełen wrażeń, ale i pełen odpoczynku, bo przecież to zaledwie chwila od kiedy Helenka pojawiła się na świecie, przecież dla niej to może jawić się jako czas pełen wydarzeń i wrażeń, ale tak naprawdę to zaledwie początek poznawania całkiem nowego świata.
I dla nas też to całkiem nowy początek poznawania nowego człowieka, nawyków, zachcianek, charakteru. Każdy z nas jest inny, więc i Helka jest inna. Pewnie mamy trochę wpływu na to, na kogo wyrośnie, kim się stanie, ale pewnych rzeczy nie przeskoczymy, pewne cechy ona już ma, jeszcze tylko czekają na ich określenie i odkrycie.
Chociaż jedną już chyba odkryliśmy. Helka lubi słuchać jak Zuzka śpiewa.


I mam nadzieję, że muzykę ogólnie będzie lubiła, bo będzie jej dużo słuchała, przynajmniej póki z nami mieszka.
Możliwe też, że idąc za przykładem starszego rodzeństwa polubi też czytanie. Bo tak tylko pochwalę się w imieniu Franka, że od kilku dni jest właścicielem zupełnie nowego gadżetu. Idąc w ślady taty, wyposażył się w Kindle'a i od środy czyta jak najęty. Ostatnio "Kamienie na szaniec", których w wersji papierowej nie mógł skończyć od miesiąca chyba (i nie miało to związku z ostatnią kampanią próbującą zrobić parę z Rudego i Zośki). W wersji elektronicznej książkę dosłownie połknął. A w przerwach między książkami nie przestaje się zachwycać swoją nową siostrą, głaszcząc ją, szepcząc coś do ucha i ciesząc się jak dziecko kiedy Helka złapie go za palec.
Wielki Brat patrzy
Zresztą dla obu starszaków dzień bez przytulenia i potrzymania małej siostry jest dniem całkiem straconym. A jeszcze jak się Helka do nich uśmiechnie, radości nie ma końca. Chociaż najlepsze są niemowlakowe czkawki, które całą rodzinę wprowadzają w stan głupawki, nawet w najmniej odpowiednich momentach.
Ogólnie można powiedzieć, że racja jest w powiedzeniu, że dzieci to kupa radości (nawet jeśli niektórzy dodają, że z przewagą kupy).

I jeszcze porcja obrazków pięcioosobowej rodziny.





I na koniec Helka w odcieniach szarości :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Media społecznościowe, czyli dziel i zgarniaj kasę

Fot. Prograffing Komisja ds. Mediów w irlandzkim Parlamencie zgodziła się na zaproszenie Frances Haugen, by opowiedziała posłom o nieetycznych, czy wręcz nielegalnych praktykach Facebooka i podległych mu firm. Wysłuchanie zaplanowane jest na przyszły rok i może znacząco wpłynąć na kształt proponowanej przez rząd ustawy o mediach i bezpieczeństwie w internecie. Kim jest Frances Haugen i dlaczego jest tak ważna, że irlandzcy posłowie zdecydowali się posłuchać co ma do powiedzenia? Ta niespełna 40-letnia kobieta wyniosła z firmy Marka Zuckerberga tysiące dokumentów, a następnie przekazała je prasie. Dowiedzieliśmy się z nich przede wszystkim tego, że Facebook niemal zawsze na pierwszym miejscu stawia zysk oraz dalszą ekspansję, często kosztem dobra swoich użytkowników oraz społeczeństwa. Zeznań Haugen wysłuchali wcześniej amerykańscy senatorowie, brytyjscy parlamentarzyści oraz europosłowie w Brukseli. Przed irlandzkim Parlamentem prawdopodobnie powtórzy swoje oskarżenia wobec Facebooka,

Stukanie

Otóż taka jest sytuacja, że na początku grudnia stuka nam kilka rocznic istotnych. Jakoś tak się złożyło, że najpierw 3 dnia miesiąca bieżącego stukneło pannie Dorocie 3 lata życia wesołego. Dzień później nam najstarszej połowie rodziny stukneło 11 lat od zamieszkania pod dachem, pod którym nadal mieszkamy (młodsza połowa Futraków mieszka oczywiście krócej, bo i życie ich krótsze jest nieco, na przykład panny Doroty - zaledwie trzyletnie - ale o tym już chyba było). 5 grudnia mieliśmy przerwę w świętowaniu, mogliśmy wyleczyć kaca i chwilę odpocząć od szampańskiej zabawy, ale tylko po to, żeby już grudnia 6 świętować stuknięcie kolejne - tym razem wydarzenia, od którego wszystko się zaczęło. To właśnie 6 grudnia, mając dość trochę obrabiania zdjęć dzieci z przedszkola na Kabatach, napisałem list (jak się okazało za długi, chociaż wyszło na to, że w sam raz) do niejakiej Iwki, której wtedy nawet wirtualnie nie znałem. A potem już poszło, kawa, kino, jedna impreza, druga impreza, ślub