Przejdź do głównej zawartości

Przepis

Czytelników, amatorów jakichś smakowitości z kuchni Iwy, którzy weszli tutaj skuszeni tytułem od razu rozczaruję. Dziś z kulinariów będą tylko frytki i to wcale nie smażone przez Iwkę i wcale nie w domu.

Ale do rzeczy.
Dziś podam przepis na szybką wycieczkę, która cieszy całą rodzinę.
W ramach przygotowania szukamy jakiegoś odludnego miejsca, w którym jeszcze nikt z rodziny nie był. Nie musi być daleko, wystarczy, żeby było nieznane i wyglądało na ciekawe. Możemy posiłkować się Google Maps, szczególnie jeśli do wybranego miejsca dojechała kamera Street View. Do naszego nie dojechała.

Jadąc na wybrane miejsce należy prowadzić konwersację ze współtowarzyszami, a przy każdym zjeździe z jakiegoś wzniesienia krzyczeć "Z górki na pazurki!". Między wzniesieniami należy na polach szukać owiec, tudzież innych baranów, a na niebie fajnych chmur.
Po dojechaniu na miejsce najlepiej nie iść w zaplanowaną stronę, tylko w zupełnie inną, żeby już zupełnie wszyscy mieli niespodziankę i nie wiedzieli czego się spodziewać. A spacerując koniecznie trzeba cieszyć się ze wszystkiego, na przykład ze skoku przez strumyk, ze znalezienia rozwalonej boi, ze spotkania z martwym krabem, z ilość kamieni, które koniecznie trzeba wrzucać do wody, i przede wszystkim z tego, że na twarzach współuczestników wyprawy nieustannie gości uśmiech.

Co ważne, widząc zbliżającą się deszczową chmurę, należy zacząć zastanawiać się, czy aby idzie w naszą stronę, czy może przejdzie bokiem. I należy to robić aż do chwili, kiedy lunie deszcze. W wersji alternatywnej można wcale nie zauważyć zbliżającego się deszczu i wyglądać na ogromnie zdziwionego kiedy czapka, bluza i spodnie nagle staną się mokre.
Przed padającym deszczem nie trzeba uciekać w popłochu, ale spokojnie zawrócić i dojść do samochodu bez paniki, po drodze podziwiając jeszcze mokre liście, kamienie i oglądając mokre ubrania innych. (Jak powszechnie wiadomo deszcz moczy szczególnie osobniki przed nim uciekające, natomiast te, które nie okazują paniki na widok wody spadającej z góry mogą liczyć na łagodniejsze traktowanie.)

Wracając do domu (KONIECZNIE!! inną drogą), należy się bardzo mocno zdziwić, że o przysłowiowy rzut beretem znajdują się znajome miejsca, w których można wspomnieć kiedy i z kim się w nich było. I żeby podtrzymać wspomnieniowy nastrój należy zatrzymać się w jednym z takich miejsc (upewniwszy się, że deszcz jednak przeszedł bokiem), wypić coś ciepłego i zaskoczyć wszystkim jakimś niezdrowym, szybkim żarciem (na przykład frytkami, chociaż w cieplejsze dni preferowane są lody).
Siedząc przy napojach i jedzeniu poświęcić dużo czasu na podziwianie widoków, ale jeszcze więcej na rozmowy ze współtowarzyszami podróży. Pod koniec biesiady ucieszyć się niezmiernie kiedy syn powie: "I pomyśleć, że nie chciałem jechać na taką fajną wycieczkę."

Na koniec zapakować wszystkich do samochodu i pamiętając o wyborze alternatywnej drogi powrotnej wrócić po kilku godzinach do domu.

UWAGA!!! Robić dużo zdjęć!
Na przykład takich:







Warto też pamiętać, żeby ćwiczyć mięśnie podnoszące kąciki ust do góry :)

Komentarze

  1. Mniam mniam... a my też mieliśmy chipsy, i to swojej roboty! z przepisu Franciszka!
    U nas 30 stopni od rana...
    Już za parę dni, za dni parę Jagna z Agatą wezmą plecaki... i bez gitary
    Pozdrawiamy całą Rodzinkę!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Media społecznościowe, czyli dziel i zgarniaj kasę

Fot. Prograffing Komisja ds. Mediów w irlandzkim Parlamencie zgodziła się na zaproszenie Frances Haugen, by opowiedziała posłom o nieetycznych, czy wręcz nielegalnych praktykach Facebooka i podległych mu firm. Wysłuchanie zaplanowane jest na przyszły rok i może znacząco wpłynąć na kształt proponowanej przez rząd ustawy o mediach i bezpieczeństwie w internecie. Kim jest Frances Haugen i dlaczego jest tak ważna, że irlandzcy posłowie zdecydowali się posłuchać co ma do powiedzenia? Ta niespełna 40-letnia kobieta wyniosła z firmy Marka Zuckerberga tysiące dokumentów, a następnie przekazała je prasie. Dowiedzieliśmy się z nich przede wszystkim tego, że Facebook niemal zawsze na pierwszym miejscu stawia zysk oraz dalszą ekspansję, często kosztem dobra swoich użytkowników oraz społeczeństwa. Zeznań Haugen wysłuchali wcześniej amerykańscy senatorowie, brytyjscy parlamentarzyści oraz europosłowie w Brukseli. Przed irlandzkim Parlamentem prawdopodobnie powtórzy swoje oskarżenia wobec Facebooka, ...

Politycznie poprawne absurdy

Kilka lat temu, w jednym z pierwszych tekstów, które popełniłem na tych łamach pisałem o tym, że żyjemy w science-fiction, że dopadły nas realia z fantastyczno-naukowych powieści publikowanych jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Już wtedy wymowa tego, co napisałem nie była pozytywna, ale po szczegóły odsyłam do archiwum, gdzieś w okolice połowy roku 2013.  Dziś jeszcze bardziej dobitnie dopadają nas realia, które do niedawna znane były tylko miłośnikom fantastyki albo futurologom roztaczającym fatalistyczne wizje przyszłości. Śmiało mogę powtórzyć swoje słowa, że żyjemy w science-fiction. Niestety pod wieloma względami jest to dość mroczna, żeby nie powiedzieć tragiczna, wizja przyszłości i rozwoju ludzkości. Nie-on czy nie-ona W roku 2004 Jacek Dukaj wydawał swoją „Perfekcyjną niedoskonałość”, gdzie post-ludzkość zatracała się w wirtualnych rzeczywistościach, a jednocześnie zatracała samą siebie. Jednym z tego wyznaczników było używanie aseksualnych końcówek. Na świecie nie pozostało ...

Popolitykujmy

Kilka dni temu jechałem ze znajomym w dłuższą drogę i była okazja do pogadania o tym i owym. Takie trochę "nocne Polaków rozmowy" tyle że rano i w samochodzie, więc bez procentów. Tematów było dużo, ale oczywiście w końcu zeszło na politykę. Bo jakże by to było tak bez polityki w polskim gronie. A skoro polityka to wiadomo... narzekanie i psioczenie na polską, pożal się Boże, klasę polityczną, która z klasą to może ma wspólną jedynie nazwę, ewentualnie konto na "Naszej Klasie". I tak w trakcie głośnego zastanawiania się nad powodami obecnego spsienia, czy mówiąc delikatniej, zepsucia sceny politycznej skrystalizowała mi się taka myśl, która od dawna chodziła mi po głowie. Padło pytanie znajomego, dlaczego w latach 20-tych wszystkie, lub niemal wszystkie ważne parti...