Przejdź do głównej zawartości

intensywnie

Weekend był naprawdę zajmujący, żeby nie powiedzieć wyczerpujący.
Najpierw urodzinowa impreza, połączone siły gości Kasi i Iwy dały czadu i dały radę. My też daliśmy radę i nawet udało nam się w niedzielę odwiedzić festyn w Woodstown i wesołe miasteczko w Tramore (na fajerwerki w tym drugim nie mieliśmy sił, co wyszło nam na zdrowie).
Odwiedziny wyglądały tak:
Strzelano z łuku (do tarczy, żeby była jasność) 

Jeżdżono na kucykach 
(tak przy okazji, ten pan to nasz znajomy rolnik, od którego  od kilku miesięcy bierzemy mleko, z którego Iwa wyczarowuje sery i twarożki)

Puszczano latawce (latawiec to ten mały zielony trójkąt na niebie) 

Skakano do utraty tchu

Rozbijano się samochodami... 

...i samochodzikami.

A dla ciekawych mamy jeszcze wersję ruchomą wyczynów naszych pociech za kółkiem.


Ostatecznie wyjechaliśmy z Tramore po 20:00, mimo że wcześniej planowaliśmy obejrzeć pokaz fajerwerków na zakończenie sezonu. Jak się okazało wyjechanie wcześniej było strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Na pomysł obejrzenia fajerwerków wpadło kilkaset rodzin z Waterford i okolic, czego skutkiem było totalne zakorkowanie drogi do Tramore i to na dobrą godzinę przed samym pokazem. Co się działo po zakończeniu pokazu, przy próbie wyjechania z Tramore nawet nie chcę myśleć. Nas dostatecznie wymęczył festyn i łupiąca czaszkę muzyka w wesołym miasteczku. 
Po raz kolejny przekonałem się dlaczego ich nie lubię. Tych wesołych miasteczek znaczy się, które wcale takie wesołe mi się nie wydają. Ale to temat na inny raz. Teraz trzeba budzić podwójnie pełnoletnią żonę i jeszcze niepełnoletnie dzieci i zacząć nowy dzień :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Media społecznościowe, czyli dziel i zgarniaj kasę

Fot. Prograffing Komisja ds. Mediów w irlandzkim Parlamencie zgodziła się na zaproszenie Frances Haugen, by opowiedziała posłom o nieetycznych, czy wręcz nielegalnych praktykach Facebooka i podległych mu firm. Wysłuchanie zaplanowane jest na przyszły rok i może znacząco wpłynąć na kształt proponowanej przez rząd ustawy o mediach i bezpieczeństwie w internecie. Kim jest Frances Haugen i dlaczego jest tak ważna, że irlandzcy posłowie zdecydowali się posłuchać co ma do powiedzenia? Ta niespełna 40-letnia kobieta wyniosła z firmy Marka Zuckerberga tysiące dokumentów, a następnie przekazała je prasie. Dowiedzieliśmy się z nich przede wszystkim tego, że Facebook niemal zawsze na pierwszym miejscu stawia zysk oraz dalszą ekspansję, często kosztem dobra swoich użytkowników oraz społeczeństwa. Zeznań Haugen wysłuchali wcześniej amerykańscy senatorowie, brytyjscy parlamentarzyści oraz europosłowie w Brukseli. Przed irlandzkim Parlamentem prawdopodobnie powtórzy swoje oskarżenia wobec Facebooka, ...

Politycznie poprawne absurdy

Kilka lat temu, w jednym z pierwszych tekstów, które popełniłem na tych łamach pisałem o tym, że żyjemy w science-fiction, że dopadły nas realia z fantastyczno-naukowych powieści publikowanych jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Już wtedy wymowa tego, co napisałem nie była pozytywna, ale po szczegóły odsyłam do archiwum, gdzieś w okolice połowy roku 2013.  Dziś jeszcze bardziej dobitnie dopadają nas realia, które do niedawna znane były tylko miłośnikom fantastyki albo futurologom roztaczającym fatalistyczne wizje przyszłości. Śmiało mogę powtórzyć swoje słowa, że żyjemy w science-fiction. Niestety pod wieloma względami jest to dość mroczna, żeby nie powiedzieć tragiczna, wizja przyszłości i rozwoju ludzkości. Nie-on czy nie-ona W roku 2004 Jacek Dukaj wydawał swoją „Perfekcyjną niedoskonałość”, gdzie post-ludzkość zatracała się w wirtualnych rzeczywistościach, a jednocześnie zatracała samą siebie. Jednym z tego wyznaczników było używanie aseksualnych końcówek. Na świecie nie pozostało ...

Popolitykujmy

Kilka dni temu jechałem ze znajomym w dłuższą drogę i była okazja do pogadania o tym i owym. Takie trochę "nocne Polaków rozmowy" tyle że rano i w samochodzie, więc bez procentów. Tematów było dużo, ale oczywiście w końcu zeszło na politykę. Bo jakże by to było tak bez polityki w polskim gronie. A skoro polityka to wiadomo... narzekanie i psioczenie na polską, pożal się Boże, klasę polityczną, która z klasą to może ma wspólną jedynie nazwę, ewentualnie konto na "Naszej Klasie". I tak w trakcie głośnego zastanawiania się nad powodami obecnego spsienia, czy mówiąc delikatniej, zepsucia sceny politycznej skrystalizowała mi się taka myśl, która od dawna chodziła mi po głowie. Padło pytanie znajomego, dlaczego w latach 20-tych wszystkie, lub niemal wszystkie ważne parti...