Przejdź do głównej zawartości

Postępy

Niedawno przeczytałem pobieżnie artykuł o tym jakie to postępy ludzkość poczyniła w ciągu ostatnich 10 lat i jakie kolejne postępy są spodziewane wkrótce. I mam wrażenie, że myśl ludzka idzie do przodu coraz szybciej, że coraz trudniej to opanować, że już teraz żyjemy w świecie, który kiedyś wyobrażali sobie pisarze i filmowcy science-fiction.
Tyle, że nie o takich postępach chciałem dziś pisać...

Bo co mi tam ludzkość cała, kiedy niezłe postępy widzę w swojej rodzinie.

Taka na przykład Helka, u której rozwój widać najlepiej, bo z dnia na dzień czegoś nowego się uczy, wczoraj zorientowała się, że swoje rączki może złapać, potrzymać, puścić i potem znów złapać. Od tego już tylko krok do klaskania, potem chwytania różnych rzeczy w obie ręce i uciekania przed rodzicami, żeby te rzeczy obejrzeć i wreszcie wzięcia w obie te ręce walizek, żeby się wynieść od starych w wielki świat.

Poza tym umie już uśmiechać się pięknie, a nawet od czasu do czasu coś na kształt śmiechu wyda z siebie. Oczami i głową wodzi za rodzicami, rodzeństwem i kolorowymi zabawkami, a uszy ciągle nadstawia do Zuzkowych i maminych kołysanek, które kwituje albo wybuchem wesołości, albo szybkim uśnięciem.

O Zuzkowych nowych nabytkach umiejętności rowerowych już nie będę przynudzał, bo pewnie jeszcze nie raz się zachwycę tym jak jeździ.
Z pozostałych postępów zadziwia mnie na przykład jej fascynacja wycinaniem rzeczy wszelkich. Ostatnio nie poprzestaje na kolorowaniu obrazków, musi je jeszcze wyciąć i to w takich szczegółach, że śmiem twierdzić, że jej tata ze swoimi wielkimi, niezgrabnymi paluchami pozostałby daleko w tyle.

Do tego nieustająco zachwyca swoimi umiejętnościami wokalnymi, czy może po prostu słuchem. Czasami zdarzy jej się, ot tak od niechcenia, zaśpiewać piosenkę, którą słyszała raz, tydzień wcześniej, i to czasami podczas zabawy. W jakiś magiczny, dla mnie pozbawionego słuchu muzycznego, sposób melodia i słowa zapadają jej w głowę, by wypłynąć w najmniej oczekiwanym momencie. I nawet jakieś przymiarki (na razie w sferze planów i marzeń) robimy, żeby tego talentu nie zaprzepaścić i coś z nim zrobić, ale na razie czekamy na bardziej sprzyjający moment, głównie czasowo i finansowo, bo ten rok szkolny zapowiada się na wyjątkowo zajęty i wypełniony po brzegi - teatrzyk, harcerstwo (do którego Zuzka już jest zapisana jako zuch), pierwsze klasy w szkołach polskiej i irlandzkiej, oj będzie się działo.

Franek wrócił z dwutygodniowych wakacji w Polsce i od razu na lotnisku zasłużył sobie na moją uwagę, żeby przestał stawać na palcach. Po czym okazało się, że wcale na palcach nie stoi, tylko urósł po prostu. Jak się szybko okazało, nie tylko fizycznie, ale i w głowie coraz poważniej wygląda.
Coś mi się zdaje, że kończy się okres wczesnego, głupawego nastolatkowania, a zaczyna się czas poważniejszych spraw, przemyśleń i rozmów. Byłoby fajnie gdyby te rozmowy prowadził czasami też z tatą, ale zdaję sobie sprawę, że "starzy" przestają być główną wyrocznią, że Franek powoli bierze owe walizki i szykuje się do wypłynięcia na szerokie wody. Pewnie jeszcze kilka lat minie zanim to nastąpi ostatecznie, ale obawiam się, że te kilka lat minie nam jak kilka dni.

A umiejętności nowe? Oj, długo by wymieniać, chociaż pewnie trudniej je znaleźć na pierwszy rzut oka, bo nie są tak oczywiste i łatwo uchwytne jak w przypadku młodszych sióstr. Wczoraj, na przykład synek zrobił, przy asyście taty i siostry, kolację. Wrzucił do garnka (tak, tego specjalnego garnka Thermomixem zwanego) składniki, wcisnął kilka przycisków, wyciągnął ciasto i po krótkim instruktażu ze strony mamy przygotował pierogi leniwe. Szkoda, że tak mało, bo zjadałbym kilogramami.
Widać, że pobyty w Polsce, bez opieki i nadzoru rodziców dobrze mu robią. Szczególnie chwile spędzone pod okiem wujka w restauracji, gdzie coraz bardziej precyzują się Frankowi jego marzenia o byciu kucharzem, może szefem kuchni, a może i szefem knajpy kiedyś w przyszłości.

I takie to zdolne i postępowe dzieci mamy w domu. O dalszych postępach nie omieszkamy poinformować najbardziej zainteresowanych :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Media społecznościowe, czyli dziel i zgarniaj kasę

Fot. Prograffing Komisja ds. Mediów w irlandzkim Parlamencie zgodziła się na zaproszenie Frances Haugen, by opowiedziała posłom o nieetycznych, czy wręcz nielegalnych praktykach Facebooka i podległych mu firm. Wysłuchanie zaplanowane jest na przyszły rok i może znacząco wpłynąć na kształt proponowanej przez rząd ustawy o mediach i bezpieczeństwie w internecie. Kim jest Frances Haugen i dlaczego jest tak ważna, że irlandzcy posłowie zdecydowali się posłuchać co ma do powiedzenia? Ta niespełna 40-letnia kobieta wyniosła z firmy Marka Zuckerberga tysiące dokumentów, a następnie przekazała je prasie. Dowiedzieliśmy się z nich przede wszystkim tego, że Facebook niemal zawsze na pierwszym miejscu stawia zysk oraz dalszą ekspansję, często kosztem dobra swoich użytkowników oraz społeczeństwa. Zeznań Haugen wysłuchali wcześniej amerykańscy senatorowie, brytyjscy parlamentarzyści oraz europosłowie w Brukseli. Przed irlandzkim Parlamentem prawdopodobnie powtórzy swoje oskarżenia wobec Facebooka, ...

Popolitykujmy

Kilka dni temu jechałem ze znajomym w dłuższą drogę i była okazja do pogadania o tym i owym. Takie trochę "nocne Polaków rozmowy" tyle że rano i w samochodzie, więc bez procentów. Tematów było dużo, ale oczywiście w końcu zeszło na politykę. Bo jakże by to było tak bez polityki w polskim gronie. A skoro polityka to wiadomo... narzekanie i psioczenie na polską, pożal się Boże, klasę polityczną, która z klasą to może ma wspólną jedynie nazwę, ewentualnie konto na "Naszej Klasie". I tak w trakcie głośnego zastanawiania się nad powodami obecnego spsienia, czy mówiąc delikatniej, zepsucia sceny politycznej skrystalizowała mi się taka myśl, która od dawna chodziła mi po głowie. Padło pytanie znajomego, dlaczego w latach 20-tych wszystkie, lub niemal wszystkie ważne parti...

Łzawe łganie znad granicy

Od połowy sierpnia Polska, Litwa i Łotwa zmagają się z falą migrantów wypychanych przez granice z terenu Białorusi. Od połowy sierpnia trwa nieustający, a wręcz narastający najazd cudzoziemców sprowadzonych przez Alaksandra Łukaszenkę z Bliskiego Wschodu. Od połowy sierpnia, najpierw nieco niemrawo i po kryjomu, a teraz już otwarcie, białoruskie służby kierują ruchem migrantów i sterują prowokacjami wzdłuż całej swojej zachodniej granicy. W chwili gdy zaczynam pisać do Was te słowa, mamy już za sobą dwie próby otwartego szturmu - najpierw z lasu w pobliżu przejścia granicznego w Kuźnicy Białostockiej, a potem już na samym przejściu. Wobec cudzoziemców rzucających kamieniami, prętami, gałęziami, ale i granatami hukowymi Polacy użyli gazu łzawiącego i armatek wodnych. Bilans na dziś to rannych 12 polskich funkcjonariuszy - policjantów, pograniczników i żołnierzy. Jedna ze strażniczek leży w szpitalu z pękniętą czaszką, na szczęście jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Bilansu po stro...