Przejdź do głównej zawartości

do szkoły

Dziś oficjalnie dostaliśmy do rąk własnych list ze szkoły potwierdzający, że jest w niej miejsce dla Zuzanny Wiśniewskiej. W poniedziałek składamy resztę dokumentów i we wrześniu nasza pociecha najmniejsza zaczyna edukację w Junior Infants czyli takiej pierwszej zerówce. Tym samym skończyła się kilkutygodniowa nerwówka, podczas której ważyło się owo miejsce, a Zuzka pojawiała się coraz wyżej na liście oczekujących.
Szczerze mówiąc nie wyobrażaliśmy sobie, żeby miała chodzić do innej szkoły niż Franek, żebyśmy mieli wozić ich rano w inne miejsca, żeby wyobrażenia Zuzki o chodzeniu do szkoły z bratem runęły nagle z powodu braku miejsca. Byliśmy dobrej myśli i te dobre myśli stały się faktem. Miejsce jest i będzie czekało na najmłodszą Wiśniewską od początku września.
Dziś Zuzka obejrzała swoją klasę, pobawiła się zabawkami, przysiadła na krzesełku, "ugotowała" pizzę na zabawkowej kuchence, pogadała z panią... czyli zaczęła oswajanie się ze zmianą miejsca zabawy i nauki. Tak naprawdę to mam wrażenie, że w Junior Infants tej nauki jest naprawdę niewiele, że to raczej taka zabawa z elementami nauki, poznawaniem literek, oglądaniem edukacyjnych bajek, liczeniem i takimi tam drobnostkami. Jednak faktem jest, że obok miejsca do zabawy i ruchu w klasie są normalne ławki i krzesła i zapewne Zuzka część dnia będzie spędzała w skupieniu przy książkach.
A tak w ogóle to trochę to szokujące, że ta mała dziewczynka do szkoły już idzie, że tak naprawdę zaczyna się dla niej kolejny ważny etap życia. We wrześniu będzie miała 4,5 roku, nie wiem czy nie za mało nieco na poważną szkołę, ale cóż taki tutaj system mamy i nie ona pierwsza, nie ostatnia.
Kiedy Franek ponad 4 lata temu trafił do Senior Infants czyli drugiej klasy zerówki Zuzka byłą jeszcze w brzuchu i nawet nie myśleliśmy o tym gdzie do szkoły pójdzie. Dziś pani, która będzie ją uczyła była w lekkim szoku jak dowiedziała się, że ta dziewczynka, którą pamiętała jako bobasa przychodzącego z mamą albo tatą po Franka będzie teraz jej uczennicą. My też czasami się dziwimy, że takie dzieci stare już mamy, a sami tacy młodzi ciągle jesteśmy.
I tak patrząc na obydwoje tak sobie myślę jaką długą i jak różną drogę oboje przeszli. Dla Franka, który w wieku 6 lat trafił do nowej szkoły, do dzieci i nauczycieli mówiących głównie językiem, którego nie rozumiał, musiał być to niezły szok. Dla Zuzki rozmowa po angielsku nie jest żadnym kłopotem i nie będzie raczej miała tego okresu adaptacji, który musiał przebyć Franek. Pamiętam nasze obawy: "czy sobie poradzi?", "czy nie będzie miał kłopotów z nauką?", "czy nie będzie miał nam za złe, że przyjechaliśmy do Irlandii?" Teraz, po 4 latach, widać, że daje sobie radę, po angielsku śmiga aż miło posłuchać, uczy się na poziomie nie odbiegającym od reszty dzieci, a jedyny kłopot w szkole ma z irlandzkim, który do najłatwiejszych języków nie należy, a dodatkowy brak wsparcia od rodziców wcale nie pomaga. Zuzka z językiem kłopotów mieć nie będzie raczej, a jedynymi obawami mogą być takie jak towarzyszą zawsze, w każdym kraju pójściu dziecka do szkoły. Przyjacielska i uśmiechnięta jest więc koleżanki i kolegów znajdzie. Rożki pokazuje nie za często, więc i wychowawczych kłopotów nie powinno być. Poznawać nowe rzeczy lubi, więc z nauką nie powinno być kłopotów... zresztą... liczyć po angielsku do 20 nauczyła się już w przedszkolu, kilka literek poznała w domu, kolorami może żonglować w obu językach, kształty też zna... można się tylko martwić, czy nudzić się nie będzie.
Cóż, zobaczymy we wrześniu. Teraz ma jeszcze kilka miesięcy rozrywki i zabawy w przedszkolu, potem wakacje, kupowanie wyprawki, plecaka i takich tam pierdółek szkolnych. Spodoba się jej na pewno. W końcu to fajna szkoła jest.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Media społecznościowe, czyli dziel i zgarniaj kasę

Fot. Prograffing Komisja ds. Mediów w irlandzkim Parlamencie zgodziła się na zaproszenie Frances Haugen, by opowiedziała posłom o nieetycznych, czy wręcz nielegalnych praktykach Facebooka i podległych mu firm. Wysłuchanie zaplanowane jest na przyszły rok i może znacząco wpłynąć na kształt proponowanej przez rząd ustawy o mediach i bezpieczeństwie w internecie. Kim jest Frances Haugen i dlaczego jest tak ważna, że irlandzcy posłowie zdecydowali się posłuchać co ma do powiedzenia? Ta niespełna 40-letnia kobieta wyniosła z firmy Marka Zuckerberga tysiące dokumentów, a następnie przekazała je prasie. Dowiedzieliśmy się z nich przede wszystkim tego, że Facebook niemal zawsze na pierwszym miejscu stawia zysk oraz dalszą ekspansję, często kosztem dobra swoich użytkowników oraz społeczeństwa. Zeznań Haugen wysłuchali wcześniej amerykańscy senatorowie, brytyjscy parlamentarzyści oraz europosłowie w Brukseli. Przed irlandzkim Parlamentem prawdopodobnie powtórzy swoje oskarżenia wobec Facebooka, ...

Politycznie poprawne absurdy

Kilka lat temu, w jednym z pierwszych tekstów, które popełniłem na tych łamach pisałem o tym, że żyjemy w science-fiction, że dopadły nas realia z fantastyczno-naukowych powieści publikowanych jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Już wtedy wymowa tego, co napisałem nie była pozytywna, ale po szczegóły odsyłam do archiwum, gdzieś w okolice połowy roku 2013.  Dziś jeszcze bardziej dobitnie dopadają nas realia, które do niedawna znane były tylko miłośnikom fantastyki albo futurologom roztaczającym fatalistyczne wizje przyszłości. Śmiało mogę powtórzyć swoje słowa, że żyjemy w science-fiction. Niestety pod wieloma względami jest to dość mroczna, żeby nie powiedzieć tragiczna, wizja przyszłości i rozwoju ludzkości. Nie-on czy nie-ona W roku 2004 Jacek Dukaj wydawał swoją „Perfekcyjną niedoskonałość”, gdzie post-ludzkość zatracała się w wirtualnych rzeczywistościach, a jednocześnie zatracała samą siebie. Jednym z tego wyznaczników było używanie aseksualnych końcówek. Na świecie nie pozostało ...

Europejska rewolucja klimatyczna

Powiedzmy sobie wprost, że te wakacje, jakie by one nie były, mogą być jednymi z ostatnich, których większość z nas doświadczy w takiej formie do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. I powiedzmy sobie jeszcze bardziej wprost - styl życia, do jakiego przywykliśmy przez ostatnie kilka czy kilkanaście lat już wkrótce przejdzie do historii. A wszystko dzięki europejskim decydentom, którzy fundują nam wzrost cen i kosztów wszystkiego w imię walki z ociepleniem klimatu. W coraz większym stopniu walka ta przypomina kroczącą wielkimi krokami rewolucję. Natomiast rewolucje mają to do siebie, że wywoływane w imię poprawy życia prostych ludzi najczęściej negatywnymi skutkami dotykają właśnie tych prostych ludzi chcących zwyczajnie żyć swoim życiem. Nie bez powodu ukuto powiedzenie, że „rewolucja zjada swoje własne dzieci”. Bo zwykle jest ona gwałtowną zmianą, która burzy porządek świata, by wykuć całkiem nowy świat. I taki cel przyświeca właśnie Komisji Europejskiej, która opracowała program naprawy ś...