Przejdź do głównej zawartości

Krótka piłka

Osoby: Dosia, Helka, Mama i milczący Tata
Miejsce: salon/kuchnia rodowej siedziby Futraków
Czas: wczoraj wieczorem

Maluchy bawią się, trochę w salonie, trochę pod stołem w kuchni. Trochę lalkami, trochę "robią prezenty na urodziny", trochę się chowają i szukają. Mama tych cudnych dziewczynek na stole szyje torbę dla byłej już szefowej. Tata zmywa lub szykuje kolację. Ogólnie sielanka.
Helka: Dosia, mama ma dziś birthday. Masz prezent?
Dosia: Helka? Mummy is birthday? Today?
Mama (przypominając o jednej z naszych koronnych zasad): Dosiu, w domu mówimy po polsku.
Dosia (patrząc swoim "przewrotnym" wzrokiem): Whaaaat?
Tata nie odwraca się od blatu w kuchni i stara się nie parsknąć śmiechem. Stara się... Stara... Nie udaje się. Parska.
Mama: Co? Śmieszne? Może na bloga od razu?

Od razu może nie, ale dzień później :)

Komentarze

  1. Kiedyś wydawało nam się niepojęte, że można mówić w domu taką polsko-angielską łamańszczyzną. Na samym początku naszej emigracyjnej przygody spotkaliśmy znajomych, którzy już tu przemieszkali pół życia i jak mówili, że w jednym sklepie dają dobre donaty, to byliśmy obydwoje lekko zniesmaczeni. No bo jak to tak, nie można normalnie, po polsku, ze świerzopem i dzięcieliną pałą?

    Tymczasem przeleciało jedenaście latek i teraz przywykliśmy, że dzieciaki sobie "dopożyczają" angielskich słówek, jak im brakuje polskich. Też je trochę wtedy ścigamy, bo w domu tylko po polskiemu, wiadomo, ale nie ma w tym już niczego dziwnego.

    No i teraz pytanie za sto punktów: czemu zwlekałeś aż do jutra, tzn. do dziś? Nie można tego było wrzucić na blog wczoraj? Ładnie tak trzymać takie newsy dla siebie? :]

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja myślałam że to tylko taka moja przypadłość, często dochodzi do tego że nawet mam myśli w języku angielskim, jest łatwiej coś opisać, określić.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Media społecznościowe, czyli dziel i zgarniaj kasę

Fot. Prograffing Komisja ds. Mediów w irlandzkim Parlamencie zgodziła się na zaproszenie Frances Haugen, by opowiedziała posłom o nieetycznych, czy wręcz nielegalnych praktykach Facebooka i podległych mu firm. Wysłuchanie zaplanowane jest na przyszły rok i może znacząco wpłynąć na kształt proponowanej przez rząd ustawy o mediach i bezpieczeństwie w internecie. Kim jest Frances Haugen i dlaczego jest tak ważna, że irlandzcy posłowie zdecydowali się posłuchać co ma do powiedzenia? Ta niespełna 40-letnia kobieta wyniosła z firmy Marka Zuckerberga tysiące dokumentów, a następnie przekazała je prasie. Dowiedzieliśmy się z nich przede wszystkim tego, że Facebook niemal zawsze na pierwszym miejscu stawia zysk oraz dalszą ekspansję, często kosztem dobra swoich użytkowników oraz społeczeństwa. Zeznań Haugen wysłuchali wcześniej amerykańscy senatorowie, brytyjscy parlamentarzyści oraz europosłowie w Brukseli. Przed irlandzkim Parlamentem prawdopodobnie powtórzy swoje oskarżenia wobec Facebooka,

Stukanie

Otóż taka jest sytuacja, że na początku grudnia stuka nam kilka rocznic istotnych. Jakoś tak się złożyło, że najpierw 3 dnia miesiąca bieżącego stukneło pannie Dorocie 3 lata życia wesołego. Dzień później nam najstarszej połowie rodziny stukneło 11 lat od zamieszkania pod dachem, pod którym nadal mieszkamy (młodsza połowa Futraków mieszka oczywiście krócej, bo i życie ich krótsze jest nieco, na przykład panny Doroty - zaledwie trzyletnie - ale o tym już chyba było). 5 grudnia mieliśmy przerwę w świętowaniu, mogliśmy wyleczyć kaca i chwilę odpocząć od szampańskiej zabawy, ale tylko po to, żeby już grudnia 6 świętować stuknięcie kolejne - tym razem wydarzenia, od którego wszystko się zaczęło. To właśnie 6 grudnia, mając dość trochę obrabiania zdjęć dzieci z przedszkola na Kabatach, napisałem list (jak się okazało za długi, chociaż wyszło na to, że w sam raz) do niejakiej Iwki, której wtedy nawet wirtualnie nie znałem. A potem już poszło, kawa, kino, jedna impreza, druga impreza, ślub