Tyle dokładnie dni minęło od kiedy zaczęła się nasza emigracyjna przygoda, czyli od kiedy 8 lat temu wylądowaliśmy w Dublinie, by potem autobusem i taksówką dostać się do naszego nowego domy w Waterford.
Wtedy opisaliśmy to właśnie tak:
http://futraki.blox.pl/2006/09/Zaczynamy.html
Nie wiedzieliśmy co nas tutaj czeka, nie mieliśmy pojęcia, że 8 lat później nadal będziemy tutaj mieszkać i nie znaliśmy żadnego z tych 2922 dni, które teraz są już za nami.
Dziś mogę powiedzieć, że żadnego z nich nie zmarnowaliśmy, żadnego nie żałujemy, ale i żadnego nie mamy chyba chęci powtarzać, bo zawsze to lepiej patrzeć w przyszłość niż zajmować się dniem, który minął.
2922 dni doświadczeń na najpierw nowym, a potem coraz bardziej znajomym, gruncie. 2922 dni pełnych radości, czasami smutku, czasem tęsknoty i mnóstwa innych uczuć, których teraz nie sposób zliczyć, pojąć i podsumować. To trzeba było przeżyć. Te wszystkie dni, kiedy czasami nie było łatwo, ale zawsze było dobrze. Nawet kiedy było "dobrze inaczej", czyli nie do końca tak jak sobie wymarzyliśmy czy wymyśliliśmy.
Wśród tych 2922 dni były oczywiście i ważniejsze i mniej istotne, ale każdy z nich doprowadził nas właśnie do tego wtorkowego wieczoru, kiedy w zasypiającym domu próbuję zebrać jakoś do kupy te 8 lat naszego życia.
I nie jest to już życie "na obczyźnie" jak nam się wydawało kiedyś. Teraz to już jest życie u siebie. I my i nasze dzieci (w większości już urodzone w Irlandii) czujemy się tutaj "u siebie" i do naszego domu w Waterford wracamy jak do własnego.
Długo by wymieniać co się zmieniło przez te 2922 dni. Najważniejsze że nam nadal ze sobą dobrze, tak jak te 8 lat temu, kiedy wysiadaliśmy z taksówki pod naszym nowym irlandzkim domem.
Wtedy było nas nieco mniej, a Franek miał mniej lat niż teraz Zuzka. Tylko ja i Iwka zostaliśmy nadal młodzi i piękni. I do tego niezmiernie skromni :)
Pozdrawiamy tych Futraków sprzed 8 lat i dziękujemy im za podjęcie decyzji o wyjeździe. Bez tego nie byliśmy tu gdzie jesteśmy i nie bylibyśmy tym kim jesteśmy.
W Cork wylądowaliśmy :)
OdpowiedzUsuńGapino :p
Mam nadzieję, że za niedługi czas (co jest pojęciem dość względnym) - my także będziemy mogli powiedzieć, że myśl o wyjeździe była tą najlepszą do podjęcia.
OdpowiedzUsuńA wam życzę wielu kolejnych wspaniałych lat. Już u siebie przecież:)
Lubiłam zmiany, chyba polubiłam i przeprowadzki (a było ich wiele, 7 albo 10 różnych miejsc, w różnych miejscowościach), lubię nowe... Wszędzie mi było dobrze, w każdym z tych miejsc pozyskiwałam przyjaciół, z którymi do dzisiaj mam kontakt (30-40-50cio letni?!). I może dlatego, jako jedna z pierwszych zaakceptowałam Wasz wyjazd. Dzisiaj cieszę się razem z Wami, że to podsumowanie Krzysia wychodzi na plusie. Super! Pozdrawiamy Waszą caaaałą wspaniałą i kochaną Rodzinkę!!! Ela i Ryś
OdpowiedzUsuń