Nagle! Minęła Wielkanoc i wracamy do normalności. Dziś Zuzka wraca do przedszkola, a po weekendzie Franek - do szkoły. A my do codziennych zajęć. A tymczasem korzystając ze świątecznych wolnych dni nie omieszkaliśmy pojechać tu i tam. W niedzielę pobyczyliśmy się na łonie natury, czyli odbyliśmy spacer w okolicach Jack Meade's Pub, a potem obserwowaliśmy jak dzieci szaleją na pubowym placu zabaw. W poniedziałek znów na powietrzu i znów głównie na placu zabaw spędziliśmy czas. A we wtorek razem z Ryśkiem i jego rodzinką wyskoczyliśmy na Hook Head i do Dunbrody Abbey. Jak widać pogoda sprzyja. Zaczyna się robić naprawdę ciepło i "słoneczny południowy-wschód" zaczyna zasługiwać na swoją zwyczajową nazwę. A to oznacza nic innego jak tylko mniej czasu w domu, więcej czasu poza domem. Nie dość że dzieci są potem jakby spokojniejsze to jeszcze i zdrowsze. A jeszcze tak a propos dzieci... Pomysł Iwki, żeby przeprowadzić tymczasowo Zuzkę do pokoju Franka okazał się st...
Futraki jakie są każdy widzi