Maluchy bawią się w dom (chyba, bo to nigdy do końca nie wiadomo).
Helka: "Idę spać" i kładzie się na podłodze pod kocyk.
Dwie do trzech sekund potem Dosia woła: "Elka! Stawaj! Stawaj!"
Helka otwiera oko i cicho poucza siostrę: "Nie wstawaj. Wake up."
Dosia zatem: "Ejk ap, ejk ap!"
I to by było na tyle naszej zasady mówienia po polsku w domu. Maluchy i tak wiedzą lepiej.
A przy okazji... Od dziś do niedzieli mamy 100% uwagi Dośki i Helki, starszaki wybyły nam na harcerskie wojaże (konkretnie Franek na wędrowniczy złaz, a Zuzka na zuchowy biwak), więc czas spedzam raczej na podłodze, ewentualnie na słuchaniu piosenek dla dzieci i na "tany, tany". Nie, wcale nie narzekam. Wręcz przeciwnie.
Życie lubi weryfikować zamierzenia:)
OdpowiedzUsuń