Przejdź do głównej zawartości

Taaaaaaki dzień!

Będzie na szybko, ale muszę się pochwalić. Byliśmy na festynie w Mount Congreve, takim ogromnym parku nieopodal Waterford. I to byliśmy cały dzień.
Skakaliśmy na dmuchanych zamkach (i innych budynkach użyteczności publicznej).
Szukaliśmy ukrytych "skarbów".
Leżeliśmy wyczerpani na trawie.
Ganialiśmy dzieci po różnych zakamarkach.
Rzucaliśmy piłkami.
Piliśmy kawę, bo inaczej nie dalibyśmy rady. Dzieci piły wodę i inne bezpieczne napoje.
Były jedzone lody i inne przekąski piknikowe.
I mógłbym tak jeszcze długo wymieniać, ale sił brakuje, bo na koniec zaganialiśmy jeszcze stado dzieci w kierunku samochodów, żeby je opłukać i położyć spać, bo wymęczone niemiłosiernie.

Było wspaniale. Po prostu.

Relacja jakaś zdjeciowa pewnie jutro, bo dziś mam ochotę jedynie usiąść, albo się położyć z czymś zimnym w szklance i delektować się wieczorem.

Dziękuję za uwagę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Media społecznościowe, czyli dziel i zgarniaj kasę

Fot. Prograffing Komisja ds. Mediów w irlandzkim Parlamencie zgodziła się na zaproszenie Frances Haugen, by opowiedziała posłom o nieetycznych, czy wręcz nielegalnych praktykach Facebooka i podległych mu firm. Wysłuchanie zaplanowane jest na przyszły rok i może znacząco wpłynąć na kształt proponowanej przez rząd ustawy o mediach i bezpieczeństwie w internecie. Kim jest Frances Haugen i dlaczego jest tak ważna, że irlandzcy posłowie zdecydowali się posłuchać co ma do powiedzenia? Ta niespełna 40-letnia kobieta wyniosła z firmy Marka Zuckerberga tysiące dokumentów, a następnie przekazała je prasie. Dowiedzieliśmy się z nich przede wszystkim tego, że Facebook niemal zawsze na pierwszym miejscu stawia zysk oraz dalszą ekspansję, często kosztem dobra swoich użytkowników oraz społeczeństwa. Zeznań Haugen wysłuchali wcześniej amerykańscy senatorowie, brytyjscy parlamentarzyści oraz europosłowie w Brukseli. Przed irlandzkim Parlamentem prawdopodobnie powtórzy swoje oskarżenia wobec Facebooka,

Stukanie

Otóż taka jest sytuacja, że na początku grudnia stuka nam kilka rocznic istotnych. Jakoś tak się złożyło, że najpierw 3 dnia miesiąca bieżącego stukneło pannie Dorocie 3 lata życia wesołego. Dzień później nam najstarszej połowie rodziny stukneło 11 lat od zamieszkania pod dachem, pod którym nadal mieszkamy (młodsza połowa Futraków mieszka oczywiście krócej, bo i życie ich krótsze jest nieco, na przykład panny Doroty - zaledwie trzyletnie - ale o tym już chyba było). 5 grudnia mieliśmy przerwę w świętowaniu, mogliśmy wyleczyć kaca i chwilę odpocząć od szampańskiej zabawy, ale tylko po to, żeby już grudnia 6 świętować stuknięcie kolejne - tym razem wydarzenia, od którego wszystko się zaczęło. To właśnie 6 grudnia, mając dość trochę obrabiania zdjęć dzieci z przedszkola na Kabatach, napisałem list (jak się okazało za długi, chociaż wyszło na to, że w sam raz) do niejakiej Iwki, której wtedy nawet wirtualnie nie znałem. A potem już poszło, kawa, kino, jedna impreza, druga impreza, ślub