Kto by się spodziewał, można by rzec niemal na każdym kroku, bo przecież różne zdarzenia mają różne konsekwencje, najczęściej takie najmniej spodziewane.
Na przykład, kto by się spodziewał, że zgubiona (a w sumie nie) karta zwiększa poziom czytelnictwa.
Ale po kolei.
Jakiś czas temu moja żona szanowna zgubiła naszą kartę bankową. Z pewnych powodów fakt ten odkryliśmy jakoś w środku nocy, więc obudziliśmy przemiłą panią z telefonicznego centrum obsługi klienta i zablokowaliśmy kartę, aby żaden znalazca nie mógł jej użyć. Niestety wiązało się to z oczekiwaniem na nową kartę, a potem ze zmianami w różnych serwisach gdzie stara karta była "podczepiona". Zmiany trwały trochę czasu, bo przecież człowiek w tym wieku nie jest w stanie zapamiętać wszystkich tych miejsc gdzie karty używa.
O kilku pewnie zapomniałem. I okazało się, że wyszło na dobre.
Po niecałym miesiącu przypomniał o sobie sklep internetowy, w którym dawno temu wykupiłem prenumeratę swojego ulubionego tygodnika (tytuł pominę, bo tygodnik z tych politycznych, więc jeszcze połowa czytelników by się obraziła). Sklep przypomniał, że warto by zapłacić za kolejny miesiąc prenumeraty, szczególnie jeśli chciałbym nadal tygodnik sobie czytać.
Wahanie trwało zaledwie trzy i pół sekundy. Numeru nowej karty nie podałem, tygodnik przestał przychodzić na Kindla, ja przestałem czytać o polityce w Polsce, a zacząłem czytać książki.
Nie to żebym wcześniej nie czytał. Oczywiście, że czytałem, ale wyraźnie mniej. A tu nagle okazało się, że znalazłem czas żeby i "Dziennik" Tyrmanda i jeszcze jakieś cztadło fantasy przeczytać. I to w jednym miesiącu.
Właśnie skończyłem dziesiątą w tym roku książkę. I wiem, że to żadne osiągnięcie, ale do tej pory więcej niż 12 rocznie nie udało się połknąć. A przecież do końca roku jeszcze ponad 4 miesiące.
Wypada mi podziękować żonie za zagubienie karty. I mimo wszystko jednocześnie poprosić, żeby więcej tego nie robiła.
Zazdraszczam! U mnie z czasem na czytanie książek słabo; chociaż uważam się za mola, to jednak ostatnimi czasy jakoś słabuję w tej kwestii.
OdpowiedzUsuńZazdraszczam! U mnie z czasem na czytanie książek słabo; chociaż uważam się za mola, to jednak ostatnimi czasy jakoś słabuję w tej kwestii.
OdpowiedzUsuńJak to się mówi: wszystko ma swój cel. Tylko czasami nie od razu wiadomo jaki on jest!:)
OdpowiedzUsuń