Cóż, tytuł może nieco na wyrost, ale co mi tam. Od dawna nosiłem się z napisaniem kilku słów, a nawet zdań o swoich obserwacjach językowych, o tym co widzę na codzień i o tym co dostrzegłem na przestrzeni kilku lat naszego tutaj zamieszkiwania. A zacznę przewrotnie, od końca, czyli od tego co dziś w końcu mnie skłoniło do napisania tych kilku zdań, które jeszcze przed wami, a które już w mojej głowie się plączą od dawna. Wracałem dziś z Zuzką z przedszkola, tym razem na piechotę (bo samochód razem z Iwką pojechał przywieźć Gosię z lotniska). Ci, którzy u nas byli i wiedzą gdzie Zuzki przedszkole się znajduje, może też wiedzą, że po drodze, przy Tesco jest taki mały mostek nad równie małą rzeczką. Może natomiast nie wiedzą, że Zuzka bardzo lubi stanąć sobie czasami na tym mostku i pokontemplować płynącą wodę. Za sprawą przypływów i odpływów w pobliskim morzu wody w rzece jest raz mało, raz dużo, a czasami, kiedy przypływ jest naprawdę zawzięty rzeka płynie w stronę odwrotną niż p...
Futraki jakie są każdy widzi