Poniedziałek zaczynam w szkole zajęciami z komunikacji. Czyli z grubej rury, po polskojęzycznych dwóch dniach muszę wykazać się angielskim komunikacyjnym w mowie i piśmie. Zadania są różne, pisanie cv, raportu, listów oficjalnych i mniej oficjalnych. Pisanie streszczen, wypisywanie w punktach najważniejszych rzeczy z tekstów, czasem jakieś filmy o modzie, design'ie, komunikacji werbalnej i mowie ciała. Oficjalne spotkania, pisanie agend, i prowadzenie stowarzyszeń. Pisanie listów motywacyjnych, nagrywanie rozmów kwalifikacyjnych. Prace grupowe i indywidualne. Generalnie nikt nie lubi "communication". Najnudniejsze z całego planu. Piszemy na odwalsie.. W poniedziałek nie tylko ja nie jestem w stanie się dobudzic, kolejne zajęcia są w środy na koniec dnia. Ostatnio jedno nas ominęło bo nauczyciele mieli szkolenie z "Godność w miejscu pracy"... Tak, też się zastanawiam co to za temat i czy związany z czymś pożytecznym... :) A te dwa pierwszoplanowe starby p...
Futraki jakie są każdy widzi