No to mamy w domu jeżdżącą na rowerze dziewczynkę. Zuzka od niedzieli śmiga na dwóch kółkach aż się za nią kurzy. Ruszanie pod górkę stanowi jeszcze niewielki problem, ale myślę, że wystarczy kilka słonecznych (albo chociaż nie-deszczowych) dni, żeby i ten mały kłopot zniknął. Jedyne, na co mogę narzekać w związku z nową umiejętnością Zuzki, to fakt, że od niemal samego rana Zuzka ciągnie mnie do parku "na rower", nawet w irlandzkie lato, czyli w pogodę taką jak dziś, czyli przy deszczu oblepiającym wszystko i wszystkich i wciskającym się w każdą szparę. A póki jeszcze pogoda sprzyjała, czyli do wczoraj, Zuzka śmigająca na rowerze wyglądała tak: Poza fascynowaniem się rowerem Zuzka z utęsknieniem czeka na starszego brata, który już dziś przylatuje w asyście babci. Powitaniom i opowieściom o wakacyjnych przygodach nie będzie końca, wspominkom również. Cieszymy się niezmiernie, że rodzina będzie w komplecie, że wszystko wróci do normy (mniej więcej). A dziewczyny czek...
Futraki jakie są każdy widzi