tag:blogger.com,1999:blog-8489398021567403331.post3109541239605468481..comments2023-05-22T14:27:51.456+02:00Comments on Futraki: Jak jubilatka taka imprezaKrzysiekhttp://www.blogger.com/profile/17430444988190113954noreply@blogger.comBlogger2125tag:blogger.com,1999:blog-8489398021567403331.post-57994444420675504222013-02-27T10:15:48.070+01:002013-02-27T10:15:48.070+01:00Popieram taką opcję całym sercem, chociaż pozornie...Popieram taką opcję całym sercem, chociaż pozornie "wali komerchą". Ale jak się dobrze przeliczy wszystkie "za" i "przeciw", to w zasadzie jedyna rozsądna opcja.<br /><br />Myśmy kiedyś zaprosili do domu, całkiem spontanicznie, około dwunastu rodzin, na trzecie urodziny naszej córy. Ponieważ urodziny miały być w niedzielę, a zaproszenia rozesłaliśmy (SMS-ami) w piątek wieczorem, liczyliśmy, że przyjedzie może 30% zaproszonych, może mniej.<br /><br />Przyjechali wszyscy.<br /><br />W dodatku niektórzy przywieźli ze sobą znajomych, jakieś ciocie, babcie, kuzynów... Imprezka w szczytowym momencie miała około czterdziestu osób, z czego najmłodszy uczestnik miał około 14 dni a najstarszy coś pod siedemdziesiątkę.<br /><br />Najzabawniejsze w tym wszystkim było nie to, że były tłumy (na szczęście dla każdego znalazło się miejsce siedzące, a dzieciaki miały osobny pokój do powariowania, jak to dzieciaki), tylko to, że wjazd do parkingu podziemnego (jedyna opcja - parkowanie na górze groziło założeniem żółtego bucika) wymagał karty czipowej, którą miałem tylko ja. A więc tak: goście przyjeżdżają, dymam z pierwszego piętra na parter, potem do parkingu na -1, otwieram szlaban kartą, goście wjeżdżają, wracam na górę, za dwie minuty dzwonią następni, że są pod domem, schodzę więc na dół, na -1, karta, szlaban, dymam na górę, za chwilę dzwonią...<br /><br />Oczywiście ci, którzy przyjechali pierwsi, również wyjeżdżali pierwsi, więc jak już przyjechali ostatni goście przyjechali, ci pierwsi zbierali się już do wyjścia.<br /><br />Podsumowanie: imprezka bardzo udana, ale spędziłem z ludkami nie więcej niż 20 minut. Resztę czasu biegałem w tę i we w tę, wpuszczając / wypuszczając auta :)<br /><br />Żonka w tym czasie głównie obsługiwała czajnik z wodą na kawę / herbatę. Reszta kwestii organizacyjnych rozwiązała się "sama" - ot, posiedzieli, pogadali, pośmiali się, zaśpiewali sto lat, i tyle. A co potem sprzątania...<br /><br />Tak więc, jeszcze raz: urodziny na zewnątrz to zdecydowanie najlepsza opcja, nawet jeżeli trzeba zapłacić ciut więcej pogłównego.<br /><br />Sto lat!xpilhttp://www.xpil.eunoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8489398021567403331.post-74370058520120898262013-02-26T22:37:42.893+01:002013-02-26T22:37:42.893+01:00Wszystkiego Naj dla Solenizantki :-)Wszystkiego Naj dla Solenizantki :-)Piotr Słotwińskihttps://www.blogger.com/profile/13057529862959992415noreply@blogger.com