Dla takich dni jak ten człowiek żyje. Tak można w skrócie podsumować 14 marca. A dlaczegóż to?
A dlategóż, iż ponieważ :)
Zaczęło się od tego, że pracę skończyłem o 13 czyli miałem w perspektywie pół dnia wolnego, słońce w pełni, rześki wiatr w plecy i rower. Cóż było robić.... Kawę można było wypić na mieście że znajomym, na przykład. No to skoro można było, to się wypiło. Potem się pojechało odebrać Zuzkę ze szkoły, co córkę niezmiennie jeszcze cieszy. I do parku się skoczyło.
I maluchy odebrało się z przedszkola. I żonę ze szkoły całkiem dla niej niespodziewanie. I wróciło się spacerem do domu w rodzinnym gronie i w zachodzącym słońcu (co udało się uwiecznić na zdjęciu poniżej). I zjadło się w szóstkę obiad (co ostatnio rzadziej się udawało, bo nawał obowiązków nie zawsze pozwalał) i posiedziało się spokojnie przez parę chwil.
A wieczorem jeszcze raz rower został ruszony, żeby sobie nie myślał, że będzie się w taką pogodę wylegiwał w komórce. Zabrałem Helkę na fotelik, a Zuzkę na jej rower i ruszyliśmy do Parku Kilbarry. Słońce zachodziło, a potem zaszło już całkiem więc wycieczka długa nie była. Ale na tyle wyczerpująca, że wieczorem Zuzka padła zaraz po doskonale natlenionej Helce.
I oby więcej takich dni. Czego życzę sobie i państwu czytelnikom również.
Komentarze
Prześlij komentarz