Nie, to nie tajny szyfr mający wywołać wilka z lasu. Tytuł to mniej więcej cały słownik naszej niespełna 10-miesiecznej pociechy zwanej potocznie Dośką. Od pewnego czasu ma w zwyczaju wskazywać na dowolną rzec lub osobę i wybierać losowo sylabę ze swojego jeszcze niezbyt bogatego zasobu słowotwórczego. Pozostałe dzieci zasoby owe mają znacznie szersze, co wcale nie znaczy że łatwiej się z nimi dogadać. Ot taki paradoks.
Futraki jakie są każdy widzi