Przejdź do głównej zawartości

Pokój moralny.

Życie mija. Dzień za dniem. Małymi kroczkami oddalamy się od "ważnych" dat, od różnych zaważalnych bardziej lub mniej etapów, rocznic czy zmian. Część rzeczy ma swój cykl, swoją sezonowość, i są rzeczy ze wszech miar niepowtarzalne, wyjątkowe i pojedyncze rarytasy naszego życia. Taka biblioteka dni, na które składają się i białe kruki, i cykle wydawnicze, i miesieczniki, kwartalniki. Mniejsza czy większa ta biblioteka , niech bedzie ciekawa i prawdziwa.
Są dni, o których myślę że są ogromnie ważne i do podzielenia się z czytelnikiem znanym bądź anonimowym na blogu. Bo wydarzenie spektakularne, zaangażowane, absorbujace i w codzienności rodzinnych dni nie-codzienne.
Przerywnik i przewietrzenie niemałe wcale miałam w niedzielę. W skrócie i jednozdaniowo : w niedzielę pojechałam na kabaret Moralnego Niepokoju do Dublina. Drugozdaniowo : było super, miałam towarzyszke podróży, pogodę i nastrój no i gwiazdy niepokojące moralnie.
 Bo z kogo się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie. Wady, przywary, pycha, bezinteresownie sk*rwysynstwo, plotki, złośliwości, hipokryzja i wszechobecny relatywizm. Wszystko jak na dłoni, popchniecie widza do reflekcji, zadumy, zajrzenia sobie w oczy. Zdjęcia maski, przyjrzenia się swojej minie, pozwie i relacjom z innymi. Wszystko co nas spotyka ma nas czegoś nauczyć.
 Nauczy, jeśli wiemy że czegoś jeszcze nie wiemy, nauczy jeśli my przestaniemy czuć się jak nauczyciele dla innych, nauczy, jeśli przjmiemy sobie do serca, że od każdego można się czegos nauczyć, nawet od malutkiego, głupiego żuczka, nawet od dziecka. Wreszcie nauczy, że nawet z niesamowitych osobistych doswadczeń często nie potrafimy wyciagnąc wniosków, Co doprowadza do coraz czestrzej zauwazalnej przeze mnie sytuacji, że winni są wszyscy, cały świat, wszyscy nedznicy których spotkałem , z Bogiem na czele ...
Ale nie ja.
Ja jestem spoko, mnie się należy, ja żadam, ja mam prawo, ja chcę. Resztę mam gdzieś, oskarże Boga a w drugiej kolejności wszystkich na raz.
To co mi pasuje jest dobre. To co mi pasuje jest prawdą i to co mi pasuje jest użyteczne. Nie mam więc skrupułów by walczyć o to czego ja chcę. Naginać rzeczywistość, kłamać, oszukiwać, manipulować i zabijać. Najlepiej dodatkowo dla niepoznaki rozmywac znaczenie słów, zmieniać ich sens, a jak się nie da, zalać jadem, odwrócić się na pięcie.


Owszem ja też odwracam się na pięcie, unikam, odchodzę, zagradzam się, ścieżki zarastaja, furtki się gubią. Czasem zastanawiam się czy dla komfortu własnego, czy właściwie dla komfortu tej drugiej strony?  Wszak są światy które nie mają mostów...
Czas pokaże, po owocach ich poznacie. Perły warto zbierać i przed wieprze ich nie rzucać, bo wiadomo jak to się kończy.
Wiem, że wszystko ma sens, tylko nie od razu go widać.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Media społecznościowe, czyli dziel i zgarniaj kasę

Fot. Prograffing Komisja ds. Mediów w irlandzkim Parlamencie zgodziła się na zaproszenie Frances Haugen, by opowiedziała posłom o nieetycznych, czy wręcz nielegalnych praktykach Facebooka i podległych mu firm. Wysłuchanie zaplanowane jest na przyszły rok i może znacząco wpłynąć na kształt proponowanej przez rząd ustawy o mediach i bezpieczeństwie w internecie. Kim jest Frances Haugen i dlaczego jest tak ważna, że irlandzcy posłowie zdecydowali się posłuchać co ma do powiedzenia? Ta niespełna 40-letnia kobieta wyniosła z firmy Marka Zuckerberga tysiące dokumentów, a następnie przekazała je prasie. Dowiedzieliśmy się z nich przede wszystkim tego, że Facebook niemal zawsze na pierwszym miejscu stawia zysk oraz dalszą ekspansję, często kosztem dobra swoich użytkowników oraz społeczeństwa. Zeznań Haugen wysłuchali wcześniej amerykańscy senatorowie, brytyjscy parlamentarzyści oraz europosłowie w Brukseli. Przed irlandzkim Parlamentem prawdopodobnie powtórzy swoje oskarżenia wobec Facebooka,

Stukanie

Otóż taka jest sytuacja, że na początku grudnia stuka nam kilka rocznic istotnych. Jakoś tak się złożyło, że najpierw 3 dnia miesiąca bieżącego stukneło pannie Dorocie 3 lata życia wesołego. Dzień później nam najstarszej połowie rodziny stukneło 11 lat od zamieszkania pod dachem, pod którym nadal mieszkamy (młodsza połowa Futraków mieszka oczywiście krócej, bo i życie ich krótsze jest nieco, na przykład panny Doroty - zaledwie trzyletnie - ale o tym już chyba było). 5 grudnia mieliśmy przerwę w świętowaniu, mogliśmy wyleczyć kaca i chwilę odpocząć od szampańskiej zabawy, ale tylko po to, żeby już grudnia 6 świętować stuknięcie kolejne - tym razem wydarzenia, od którego wszystko się zaczęło. To właśnie 6 grudnia, mając dość trochę obrabiania zdjęć dzieci z przedszkola na Kabatach, napisałem list (jak się okazało za długi, chociaż wyszło na to, że w sam raz) do niejakiej Iwki, której wtedy nawet wirtualnie nie znałem. A potem już poszło, kawa, kino, jedna impreza, druga impreza, ślub