Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2014

Rura

Jeszcze nie tak dawno w tej samej rurze (która tak naprawdę jest "wnętrzem" parowozu na placu zabaw) bawiła się Zuzka, dokładnie tak samo jak teraz Helka. Dziś Zuzka bawi się chętniej na "dużym" placu zabaw niekoniecznie pod okiem rodziców, czasami tylko przyjdzie powygłupiać się młodszą siostrą. A Helka po pierwszych nieśmiałych próbach wchodzenia tu i tam w końcu się odważyła i przeszła całą "rurę" a potem zwiedziła plac zabaw wzdłuż i wszerz. W większości jeszcze na czworakach, na dwóch nogach stając na chwilę z trzymanką. Nie powiem, cieszymy się póki możemy z jej ograniczonej jeszcze mobilności, ale wiemy że już zaraz nastąpi ten przełomowy moment, kiedy podparcie przestanie być potrzebne, a my zaczniemy biegać za uciekającym na dwóch nogach brzdącem. Dobrze, że mamy dwa straszaki pościgowe na wszelki wypadek.

"Nuda" na niwach zielonych

Co tu kryć, no pięknie jest. I trudno, że nudno :) Wyjaśnię. Kieeedyś ktoś,  przy okazji jakiejś "aferki z pralni", no takiego plotkarskiego eventu w który moje imię się zaplątało, wyjaśnił mi, że może to dlatego, że wciąż same achy i echy na blogu, wciąż się doceniamy, dzieci chwalimy, wciąż pomimo czegokolwiek to dalej brniemy, podnosimy się. "ludzie" się nie identyfikują z takimi, bo wciąż mają problemy, wojenki, i wyścigi "kto lepszy"... A my oblicza łzawego i wkurzonego nie pokazujemy. No nuda, panie dziejku. Nuda. Kolejna opinia z którą się spotkałam, że nuda u nas, bo łzawe i konfliktowe blogi są ciekawsze. Problemy z rodziną, sąsiadami, psem ogrodnika, opisy dylematów, fanaberii i histerii... No a u nas NUDA. Nudne jesteśmy ludzie. Miłość i spokój, harmonia, uśmiechy, zdrowie. Zielone pastwiska, stół zastawiony, a w kielichu po brzegi (Ps 23) i to na oczach naszych wrogów.. Tylko warto o tym mówić, warto o tym pisać. Mamy na prawdę ta

Nie lękajcie się być świętymi. JPII

Jak informowaliśmy, część stawała okoniem. A jak konkurs zakończony, rozpacz, że nie zdążyli donieść prac. Weź tu człowieku ogarnij... Ósemka wzięła udział w tym nasza średniaczka. Zgadnijcie która praca jest jej?

Piąteczek

Po dniach spacerowych, to tu i tam, dziś cudownie stacjonarny dzień. I w dodatku minął szybciorem. Może dlatego, że wstałam na lunch hehe. Nie ma jak korzystanie ze snu najmłodszego berbecia. Spała, to i spałam. I wiadomo, że gdybym wstała, to ona by niewyspana była ...jakże więc mogłam na to pozwolić :) Co do jakiegoś spektakularnego wydarzenia dnia, to poza zębostratą u Zuzki w jej jamie, to raczej większych emocji nie było. Odnotować warto jednak w tym futraczanym blogu, że ruszyliśmy do przodu z pracami w zagrodzie. Troszkę ziemi poprzerzucałam z miejsca na miejsce, mąż zabrał się za rekonstrukcją pomidorowego domku, czyli się foliaka naszego. Nowe pomidorowe krzaczki już wyszły ze żłobka, czeka je przedszkole jeszcze w domu, no ale za trzy czy cztery tygodnie trzeba by je do szkoły z Internatem posłać. No ok, to prostrze. Foliaka nam wywialo i trzeba konstrukcje z powrotem w PCV odziac :) Prace ogrodowe były wespół zespół, Helka w kojcu z widokiem na większość, Franek ograbiał

Nieosobiste wycieczki

Rezerwacja terminu :)

Zamek na wyspie

Pierwsze lody

Z okazji słońca coraz śmielej wyglądającego zza chmur pojechaliśmy na plażę puszczać latawce i bawić się na pobliskim placu zabaw. Niestety słońcu towarzyszył wiatr, który chciał nie tylko porwać nam latawce, ale także przy okazji głowy nam pourywać. A że lubimy swoje głowy, została zarządzona ewakuacja na tzw. z góry upatrzone pozycje, którymi okazał się Jack Meade's Pub. A tam wiało mniej, słońce świeciło jakby raźniej, więc w przypływie dobrego humoru po uratowaniu głów dzieci oraz tata zostali rozpieszczeni lodami. Pierwszymi w tym roku na świeżym powietrzu. Radość była ogromna, a w przypadku Franka wręcz błyskawiczna, bo lody tak szybko zniknęły, że nie zdążyły się na zdjęcie załapać. Musicie więc na słowo uwierzyć że też zjadł.

Izajasz 52,13-53,12

Oto się powiedzie mojemu Słudze, wybije się, wywyższy i wyrośnie bardzo. Jak wielu osłupiało na Jego widok - tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi - tak mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed Nim usta, bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano, i pojmą coś niesłychanego. Któż uwierzy temu, cośmy usłyszeli? na kimże się ramię Pańskie objawiło? On wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z wyschniętej ziemi. Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest

...widok w tobie dziwny.

Przy Piesniach Postnych upływa nam Wielki Czwartek. Mamy zajęcia solowe i w podgrupach. Na zewnątrz słońce, na zewnątrz, całkiem całkiem przyjemnie. O! i na zupełnie zewnątrz też przebywa nasz synek. Ogarnął co miał ogarnąć i ... wybył ze swoją paczką nad morze. Sam. Bez mamusi i tatusia... Taki to duży i samodzielny :) Kilka obrazków sprzed chwili, może kogoś zainspirują nasze prace. Baranki i dwa króliczki chałkowe. Mazurki, kokosankowe żółte kurczaczki, i beziki. Białek było bowiem pod dostatkiem. Zutylizowałam :) Powyżej, jedna z dwóch glutenowych rzeczy jaka będzie na naszym stole wielkanocnym. Reszta, oczywiście bezglutenowa, jak wszystko od dziesięciu miesięcy. Ale upiec bezglutenowy koszyczek wielkanocny? Nie ryzykowałam.  A barszcz biały? Owszem, bezglutenowa mąka róż/tapioka/kukurydza zakwasiły by się, ale ... no właśnie . Bez przesady. Barszcz biały będzie w wersji klasycznej jajo+chrzan. Przyznam, że nawet kiełbasa do święconki doleciała wczoraj z supe

Wielki i słoneczny Wtorek

Dzieci rozpoczęły ferie Wielkanocne. To taki super stan, jakby codziennie była sobota. Kto nas podczytuje, to wie, że wolnych sobót to u nas jak na lekarstwo. Piątki wieczorne, nie są przewidziane także do jakiegoś zbytniego balowania czy ekstrawagancji wyskokowych. W soboty bowiem, czasem i cała piątka, a już na pewno ja i starszaki stawiamy się w szkole polskiej. Krzysiek czasem, gdy ma zebrania lub jakieś biurokratyczne sprawki w związku ze stowarzyszeniem, lub nawet ... federacją. Ostatnie soboty, najmłodsza i jej tatuś zostawali jednak w domu i prali, gotowali, rozrabiali. Sobota popołudniowa to także termin spotkań grupy teatralnej Franka, w pamięci więc zawsze kurs samochodem w te i we w te. A dziś, wczoraj i jeszcze kilka dni i po Świętach następny tydzień będziemy mieli soboty soboty soboty soboty... :) Dziś na przykład popełniliśmy spacerek do biblioteki, do księgarni. Wiosna przyszła i aż siedzieć w domu się nie chce. Liczymy, że pogoda się utrzyma i rozpoczniemy wypady po

Pudło

Zapowiadałam tydzień temu. Czas szybko minął i wczoraj właśnie zasiedliśmy oczekując "podniesienia kurtyny".  - - -  W świecie M, w którym wszystko rozpoczyna się na literę M, pojawia się niespodziewanie PUDŁO. Skąd ono się wzięło? Dlaczego ono tutaj jest? Pudło przecież jest na P. Mieszkańcy M próbują odgadnąć pochodzenie tego pudło-dziwo-bytu. Może to skarb ze statku piratów, jakaś antena nawigacyjna, paczka od listonosza, kosmiczny statek lub po prostu to coś wypadło z samolotu? Odpowiedź zaskakuje wszystkich na literę M. Okazuje się, że w pudle przebywa coś od lat. Mieszkańcy M postanawiają wydostać, a raczej wycisnąć dziwnych przybyszów z PUDŁA jak cytrynę. Czy im się to uda? Dlaczego chcą to zrobić? Czy to co jest na P ma prawo żyć na planecie M? Czy inny oznacza gorszy? Dlaczego odmienność tak nas ciekawi i intryguje? / wg waterpol.org /                                                 - - - Nie zaglądaliśmy w scenariusz, nie wypytywaliśmy p

Palmowo

Dziś były zajęcia częściowo w podgrupach. Pierworodny ruszył ku przygodzie w górach ze swoim zastępem (wymaga chyba dodatkowego wpisu), a nas swoje kochane dziewczynki tatomąż zapakował ku plaży Woodstown. Plaża cicha i spokojna, bo jest brzegiem naszej rzeki w tym miejscu szerokiej sporo, bo zbliżającej się do ujścia. Plaża ma wiele nazw od "muszelkowej" bo zawsze pokłady białych muszli zalegają na niej, a nawet spotkałam się z nazwą "polska plaża" bo... ma wydmę :) Wszystko to prawda, ma muszelki, ma wydmę. I nie ma na niej dużo fal. Dlatego Zuzka ją lubi, bardziej niż hałaśliwe inne. Ma jeszcze jeden plus, że ma fajny pub Saratoga. Odwiedziliśmy go po spacerze. Helenka dziś sprawdzała fakturę plaży, kamyków i muszelek. Potem miała wypas na przystrzyżonym pięknie upstrzonym stokroteczkami trawniku. I cóż, nie ukrywam, że pogoda w tą Palmową Niedzielę się rozpoczęła! Po plaży były odwiedziny u świeckiej rodziny. Lecz jak wiadomo czas jak przyjemnie u

Obrazy zamiast słów...

Zaczęło się od zastępstw już jakiś długi iczas temu. I raptem tuż przed wrześniem zwolniło się miejsce, a zaden specjalista teolog znaleźć się nie chciał, tudzież pracować w swym "zawodzie" nie pragnął. Zgłosiłam się by planu nie rujnować. I zostałam. Rodzice przystali na katechezę z filozofem i zaczęły się moje sobotnie wyprawy w cztery cudowne dziecięce krainy. Cztery, bo w każdej klasie jest inaczej. Przygotowuję dzieci klas drugich do Spotkania z Jezusem w Komunii, i mam zajęcia z klasami pierwszymi. Rok przygotowania własnej córki do Komunii , procentuje i ogromnie pomaga, choć w sumie to pomoc cierpliwego dla mnie i nieustannie obdarzającego Ducha Świętego.  Religia jest nieobowiązkowa, lecz ... są na nią chętni.  Nie ukrywam, że co tydzień spotykają mnie dowody sympatii od dzieci, i od ich rodziców. Dostaję laurki, cukierki, kwiatuszki, uściski a przede wszystkim duŻo przejawów, że dobrze dzieciom w klasie, lubią przychodzić, ba! i nie chcą wychodz

"Dialogi na cztery nogi"

Zuzanna czyta

Tak Zuzka czytała siostrze o mamie o ulubionych księżniczkach.

"Miłego czwartku" życzył Puchatek i...

...czwartek był bardzo miły. Nawet pomimo borowania w zębie. Wszak podwójne znieczulenie dało radę, aż znieczulilo mi pół nosa :) Dziś rano odwiedziliśmy Zuzki szkołę. Wyszliśmy wszyscy z domu, Franek na prawo, a my lewoskrętnie ku szkole średniaczki. Odwiedziliśmy klasę i podziwialiśmy zeszyty z historiami dzieci, malowidła i dzieła sztuki, a potem już w mini podgrupach dzieci czytały rodzicom.  Próbowała Zuzka czytać i Helence, ale ta zainteresowana była zupełnie czymś innym. Późniejsze przedstawienie także najmłodszej nie ciekawiło. Za to Zuzka wpatrzona była w swojego nowego lubego w jednej z ról. Wzdychań co niemiara mamy teraz i opowieści zakochanej dziewczynki typu "eh, jutro ostatni raz go zobaczę, bo potem ferie" . I pomyśleć, że zakochała się ... wczoraj :)   Potem do-poludnie mineło towarzysko, a i popołudnie także,  zjedliśmy obiad z miłym gościem. Szybko jakoś zapadł zmierzch i ja też jakoś tak zapadlam się w pielesze. Franek cieszy się

Wentyl bezpieczeństwa...

...w postaci mojego wyjścia z domu i robienia czegoś zupełnie innego niż w codzienności został dziś odwołany. Nie ukrywam, że złapałam lekkiego nerwa, wszakze wentyl to wentyl, no i może nie chodzi tu jedynie o moje bezpieczeństwo.  Dwie godziny w innym klimacie, wśród Lejdis i z realizacją własnego projektu to nie lada rarytas dla managera domu, ogarniacza dzieci i powierzchni plaskich, PR owca rodzinnego i dietetyka i  kucharza, ogrodnika hobbisty, cukiernika amatora i pełniącej funkcje katechety. Na szczęście kwestie garderoby rozwiązuje tzw Szop Prac z, a wiec cudowne ręce mojej Cierpliwszej połowy.  Niestety mój kurs się dziś odwołał, i żeby nie rozniesc się oraz poza-się, podzialalam sobie w pracowni, choć częściowo zajelam i stół w jadalni. Wszakże kierpce domagają się dopełnienia i jakiegoś folkowego akcentu. Co mi wyjdzie, wyszło, się stworzyło dla cierpliwych już niebawem.. Okoliczności wyżywania się twórczego w domu są mocno utrudnione... Czekam te na  "poświętach&q

Sławy i bohaterowie.

Za tydzień po raz kolejny zobaczymy naszego syna w roli. W jakiej nie wiemy :) A przedstawienie w poniedziałek, zapraszamy! My już nie możemy się doczekać! - - - A teraz czas na bohaterów. Moja siostra nakręciła film. Fanfary!!!!!! To, że wielotalentowa była od maleńkości, to wiadome, talenty artystyczne wykazywała i improwizacyjne, przez co unikała nudnych obowiązków domowych i ogrodowych. Zgadnijcie na rzecz kogo ich unikała :P Lecz nie dzieciństwo tu będzie brane pod uwagę, wszagże. Zrobiła kawał dobrej roboty, wyciągając na jaw sprawki niecnot z Urządów Bezpieczństwa w powojennej Polsce. Bohaterką tytułową jest nasza babcia Leokadia. Jako narzeczona partyzanta, trafiła do więzienia. Takie czasy, wszędzie wyłapywano karłów reakcji, wspólników bandytów z lasu, ludzi wyklętych. W filmie przeplata się teraźniejszość w wypowiedziach prawnuków, relacje historyków z IPN, relacje babci i rodziny patryzanta "Mściciela". Niniejszym zapraszam na relację z premiery: TUTAJ K

Wpólniczka

Moja witaminowa wspólniczka. Kolor też ją nęci, ale przepada za świeżym sokiem z marchewki.  

Taka tam po-niedzielnica.

Wypogodziło się. Od półtora dnia, a może i półtorej doby (hehe) świeci słońce za dnia i nie wieje tak strasznie. Takie 14-15 stopni. W sam raz na poniedziałkowe zaopatrzenie. Objechaliśmy z mężem i Helenką tradycyjnie sklepy, coby przez cały tydzień mieć święty spokój. W zakupy w poniedziałki mają także taką zaletę, że nie ma tłumów w przybytkach zaopatrzeniowych. Teraz siedzę wśród zapachów, piecze się szarlotka na jutro (co wtorek mamy gościa na obiedzie, i łamiemy wielkopostne śródtygodnowe zobowiązanie bez-deserowe) i biszkopt na urodzinowy tort. Ale to nie urodziny nikogo z nas. Tort zamówiony przez zakochanego męża na urodziny żony, stali klienci, taki sam wybierają swój ulubiony smak od lat :) - - - Wczoraj wstając nie wierzyliśmy, że się wypogodzi i plany nasze bądą realizowane. Desz padał poziomo, wiało, że aż szklarenkę nam przewróciło. A dwie godziny potem, po mszy i Gorzkich Żalach pogoda była jak przysłowiowy drut i ruszyliśmy pospacerować po bazarku. Bazarek o

Poranne żądania

I tak dzień w dzień. Słodka jest, nie? :-)

A kuku

Pozdrawiam z pokoju nauczycielskiego z Polskiej Szkoły. Czemu tu jestem? Chyba powinnam popełnić na ten temat jakiś wpis. To wkrotce.