Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2013

normalizacjo-stabilizacja

Tak bardzo chciałbym, żeby doba trwała nieco dłużej, żebym nie musiał tyle spać, albo żeby mieć dodatkowy dzień tygodnia na sprawy zaległe. Przez ostatni miesiąc tych zaległych właśnie zgromadziło się tyle, że czasami trudno się zdecydować w co przysłowiowe ręce włożyć. A miesiąc był intensywny... bo to najpierw do Polski, potem na szkolenie, potem goście do nas... a przedtem nie było wcale mniej intensywnie, bo albo babcia, mama i teściowa w jednej osobie nas nawiedzała, a to my nawiedzaliśmy innych. I generalnie trochę nam się czas i rodzina zdestabilizowała, może nie jakoś dramatycznie, ale wyraźnie. Od kilku dni wracamy do normy. Dzieci regularnie i coraz bardziej punktualnie wstają do szkoły. Obiady jadamy razem o stałej mniej więcej porze. Dobranocka przeważnie jest oglądana koło 19, jak za starych dobrych czasów. I dzieci grzecznie kładą się do łóżek, wysłuchują bajek, pogadanek albo piosenek, by parę chwil potem spać snem sprawiedliwego i dać rodzicom nieco wieczornego wytchn

Na zdrowie!

To ostatni dzień wakacji. Spacer i moczenie nóg w morzu, objazd po placach zabaw. Cudny dzień. Wszyscy tylko rozmawialiśmy wtedy, o tym jak jest fajnie i szkoda, że nie ma z nami taty.  Urocza prawda?  Mamo, a czy teraz jak taty nie ma to ja jestem GłowaRodziny?  Mamo, ide zobaczyć czy zamknęłaś samochód/ drzwi na klucz.  - Synu wyrzucisz śmieci?  - Tak, już idę. Mama do reanimacji... Bo tak bez "zaraz? czemu ja?potem! robie coś? znowu coś". Helenka. Sama słodycz. Gdy nie ma taty, potrafi pół nocy przecycać. Tata wraca - dziecię śpi do rana bez jęknięcia czy pierdnięcia. Już miesiąc!! Jestem bez glutenu. Żałuję, że tak późno. Ominęłoby mnie tyle chorób i niedogodności... Może nawet miałabym jakiś etap bycia szczupłą w życiu? W każdym razie, nie miałabym bankowo PCOS! i terapii z tym związanych! nie miałabym w zawiązku z tym kłopotów z krążeniem! zespołu nadwrażliwego jelita! otyłości i tych wahań wagi! i kompleksów!!! Może byłabym sportowcem! biegała

W niedoczasie.

Mam wrażenie, że wciąż tylko słyszę ... czas jak z bicza trzaska! Sierpień minął, wizyta babciowa i zaopatrywanie dzieci w akcesoria szkolne. Co jak co, ale synek do szkoły mundurkowej, a synek nietypowy, więc mieliśmy trochę spacerowania (wrrr - niecierpię spacerowania po sklepach). Franek zaczął już 26 sierpnia, Zuzka 28. Potem starszy Futrak wyfrunął na parę dni relaksu, i zostałam sama z trójcą, potem wrócił, trzy dni nas pogłaskał i wybył na dłużej, acz bliżej. Jak ja sobie radzę. No zaadaptowałam dodatkowe ręce, i w takim składzie źle nie jest. Tym bardziej, że te ręce są synowe/Frankowe i ... tak pomocne, że czasem wzruszam się nad tą ...przemianą. Przemianą na dobre i coraz lepsze. Moje za to ręce są wydłużone do ziemi, bowiem wszędzie tacham ze sobą fotelik samochodowy z Helutkiem, tudzież tacham samego Helutka bez fotelika. Reszta za chwil parędziesięt jak Helenka odpłynie w senek...