Przejdź do głównej zawartości

Jak niedźwiedzie

Na półkulę północną nadchodzi zima. W Polsce pierwsze śniegi, w Irlandii pierwsze przymrozki, w Stanach jakieś potworne huragany. Niczym w naszym ulubionym serialu - "Nadchodzi zima".
A my niczym tytułowe niedźwiedzie szykujemy się do zimowych miesięcy. Zbieramy chrust (dzięki przyjaciołom), szykujemy ogrzewanie, otulamy się kocami, ogacamy chałupę... Hmmm... No dobra, z tym ostatnim to trochę przesadziłem. W każdym razie do zimy jesteśmy naszykowani.
Tyle że ta zima w Irlandii to taka na pół gwizdka jest. Ani uszu nie mrozi, ani śniegiem nie sypie, ani nawet niezbyt zaskakuje drogowców, których zresztą tutaj znacznie mniej niż w kraju rodzinnym i ze sprzętem jakoś tak słabiej.
Chociaż ostatnio kiedy sypnęło śniegiem, dwa lata temu zdaje się, wyspa stanęła sparaliżowana wobec właśnie braku drogowców i owego sprzętu. A śniegu było tyle co w przeciętnym listopadzie w Polsce. Autobusy nie jeździły, co tam autobusy, nic nie jeździło, nawet samochody zwykłe trudno było na ulicy spotkać, a jak już się spotkało to albo tańczące na lodzie (w który zmienił się śnieg po kilku godzinach), albo sunące w iście żółwim tempie, lub też próbujące ruszyć czy podjechać pod górę i wyjące silnikami na najwyższych obrotach. No i zdarzały się też samochody jadące normalnie, tylko nieco wolniej, i te okazywały się najczęściej prowadzone przez imigrantów że wschodnich rubieży Europy, gdzie śnieg zimową porą należy do normy i poruszanie się po nim nie jest umiejętnością wyjątkową.
W Irlandii śnieg to ewenement, a śnieg leżący kilka dni, nie topniejący i jeszcze padający na ten, który już leży to jakiś straszliwy koszmar i jednocześnie katastrofa narodowa. Instytucja opon zimowych tutaj nie istnieje, podobnie jak instytucja odśnieżania czegokolwiek, czy choćby posypania chodnika piaskiem. A o fakcie że sól rozpuszcza śnieg Irlandczycy może i czytali, ale raczej wzięli to za anegdotę czy kiepski żart. I dopiero kiedy zobaczyli na własne oczy skutki posypania solą śniegu czy lodu zaczęli szturm na spożywczaki, z których sól szybko wykupili razem z wodą, która zastąpiła tę z kranu, kiedy zamarzały niezabezpieczone niczym i położone pół metra pod ziemią rury wodociągowe.
Tak, kraj zatrzymał się na kilka dni, wstrzymał oddech, rozsiadł się przy buzującym kominku ze szklanką Irish Coffee pod ręką i czekał aż zima przejdzie.
I przeszła, wróciły deszcze i wiatry, a Irlandczycy chociaż nadal narzekali na pogodę to jednak chyba z jakąś taką większą sympatią patrzyli na lejące się z nieba litry wody pomiatane przez urywający głowy wicher.
A rok temu wszyscy naszykowali się do kolejnej mroźnej i śnieżnej zimy, kupili opony zimowe, łańcuchy na te opony, ciężki sprzęt odśnieżający, nawet sanki, a zima zrobiła im psikusa i była najłagodniejsza od kilku lat. Tradycyjnie padało i wiało, ale wszyscy oczekujący kolejnej katastrofy w obliczu straszliwego żywiołu mogli czuć się zawiedzeni.
A jaka będzie zima tegoroczna? Nie mam pojęcia, nawet nie chce mi się prognoz sprawdzać, i nie mam żadnego najstarszego górala, żeby go zapytać. Będzie jaka będzie. A my będziemy na nią gotowi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Media społecznościowe, czyli dziel i zgarniaj kasę

Fot. Prograffing Komisja ds. Mediów w irlandzkim Parlamencie zgodziła się na zaproszenie Frances Haugen, by opowiedziała posłom o nieetycznych, czy wręcz nielegalnych praktykach Facebooka i podległych mu firm. Wysłuchanie zaplanowane jest na przyszły rok i może znacząco wpłynąć na kształt proponowanej przez rząd ustawy o mediach i bezpieczeństwie w internecie. Kim jest Frances Haugen i dlaczego jest tak ważna, że irlandzcy posłowie zdecydowali się posłuchać co ma do powiedzenia? Ta niespełna 40-letnia kobieta wyniosła z firmy Marka Zuckerberga tysiące dokumentów, a następnie przekazała je prasie. Dowiedzieliśmy się z nich przede wszystkim tego, że Facebook niemal zawsze na pierwszym miejscu stawia zysk oraz dalszą ekspansję, często kosztem dobra swoich użytkowników oraz społeczeństwa. Zeznań Haugen wysłuchali wcześniej amerykańscy senatorowie, brytyjscy parlamentarzyści oraz europosłowie w Brukseli. Przed irlandzkim Parlamentem prawdopodobnie powtórzy swoje oskarżenia wobec Facebooka,

Stukanie

Otóż taka jest sytuacja, że na początku grudnia stuka nam kilka rocznic istotnych. Jakoś tak się złożyło, że najpierw 3 dnia miesiąca bieżącego stukneło pannie Dorocie 3 lata życia wesołego. Dzień później nam najstarszej połowie rodziny stukneło 11 lat od zamieszkania pod dachem, pod którym nadal mieszkamy (młodsza połowa Futraków mieszka oczywiście krócej, bo i życie ich krótsze jest nieco, na przykład panny Doroty - zaledwie trzyletnie - ale o tym już chyba było). 5 grudnia mieliśmy przerwę w świętowaniu, mogliśmy wyleczyć kaca i chwilę odpocząć od szampańskiej zabawy, ale tylko po to, żeby już grudnia 6 świętować stuknięcie kolejne - tym razem wydarzenia, od którego wszystko się zaczęło. To właśnie 6 grudnia, mając dość trochę obrabiania zdjęć dzieci z przedszkola na Kabatach, napisałem list (jak się okazało za długi, chociaż wyszło na to, że w sam raz) do niejakiej Iwki, której wtedy nawet wirtualnie nie znałem. A potem już poszło, kawa, kino, jedna impreza, druga impreza, ślub