Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2011

babel

Cóż, tytuł może nieco na wyrost, ale co mi tam. Od dawna nosiłem się  z napisaniem kilku słów, a nawet zdań o swoich obserwacjach językowych, o tym co widzę na codzień i o tym co dostrzegłem na przestrzeni kilku lat naszego tutaj zamieszkiwania. A zacznę przewrotnie, od końca, czyli od tego co dziś w końcu mnie skłoniło do napisania tych kilku zdań, które jeszcze przed wami, a które już w mojej głowie się plączą od dawna. Wracałem dziś z Zuzką z przedszkola, tym razem na piechotę (bo samochód razem z Iwką pojechał przywieźć Gosię z lotniska). Ci, którzy u nas byli i wiedzą gdzie Zuzki przedszkole się znajduje, może też wiedzą, że po drodze, przy Tesco jest taki mały mostek nad równie małą rzeczką. Może natomiast nie wiedzą, że Zuzka bardzo lubi stanąć sobie czasami na tym mostku i pokontemplować płynącą wodę. Za sprawą przypływów i odpływów w pobliskim morzu wody w rzece jest raz mało, raz dużo, a czasami, kiedy przypływ jest naprawdę zawzięty rzeka płynie w stronę odwrotną niż powin

pkb.AVI

A to dzisiejsza Jubilatka "w akcji". BRAWO! Zapraszamy na Koncert Patriotyczny "Bez Światłocienia" do CAM Pallotynów ul. Leśna w Konstancinie na godzinę 14.00! To niedziela, kochani, także kto żyw! Niech tam rusza!
O biecałam poopowiadać. Sery robię od lutego. Podpuszczkowe i twarożki. Ricotta się zdarzyła po drodze, i mozzarella, i ser typowo na paschę czyli taki sernik wielkanocny,i topiono-żółty eksperyment też był. Czynność przyjemna od samego poczętku do ostatniego kawałeczka serka. P ytanie o znalezienie mleczarza. Trzeba wyjechać z miasta i szykać po prawej i lewej krów. Krów - czyli wymiona konieczne. Potem w okolicy pastwiska zatrzymać się przy bramie i zapytać czy można kupować tu mleko. Tak. Takie świeże. Tak, takie niepasteryzowane. Tak, może być ciepłe. Tak, z bakteriami. Tak na pewno: świeże, niepasteryzowane i z bakteriami. Trzeba być tak asertywnym i pewnym siebie, żeby przekonać farmera, że chce się mleko "świeże, niepasteryzowane i z bakteriami". Powtarzać do znudzenia, że jest się tego świadomym, i że nie chce się mleka ze sklepu tylko "świeże, niepasteryzowane i z bakteriami". Na poczatku uzna was za głupków, potem sie przyzwyczai do tej ekstrawagancji. Pol

pani Walewska, Stefanka i Usta Adama....

Niezła kombinacja w tytule. Nie?? :) Jak ktoś doczyta do końca notki to się dowie "o co-cho" ** Melduję, że już patataj mechanicznym koniczkiem możemy robić.Oponiarze zadziałali byli. Portfel cieńszy ale pojazd bezpieczniejszy. Nie ma lekko. Ze spraw organizacyjnych. Wystawa powieszona . Ikony pani Grażynki i grafiki pana Darka. Jutro mamy oficjalne otwarcie wystawy, plus małe przypomnienie, że Święto Flagi, Dzień Polonii, 3 Maja, Beatyfikacja Papieża Polaka do tego.... Sporo żeby poświętować i spotkać się w doborowym towarzystwie. ZAPRASZAMY!!!! Tym bardziej że MUZYKA będzie na ŻYWO!!! i .............. ciasta na jutro też już upieczone. Pachnie w całym domostwie... ** A poza tym.... Mało Wam wieści? Mało? Ech ech... to podkabluje. Jeśli wiza będzie - Krzysiek leci w przyszły wtorek do Kanady . Na razie wizy niet to i wyjazd pod "?" tym znakiem. Co to będzie jak to będzie? czy Niagarę zobaczy czy nie i dlaczego wogóle ten wyjazd? Kto ciekawy? Ja mam dziś za dużo cu

koło poszło

Zupełnie niepostrzeżenie pojawił się maj, od którego zaledwie krok do czerwca i naszego szybkiego wypadu do Polski, oczywiście na wesele. Podobnie jak maj niepostrzeżenie poszła nam opona w samochodzie. I to żeby jeszcze w mieście, gdzie można by szybko wymienić (do naprawy się nie nadawała). Ale nie... postanowiła więcej nas nie wozić akurat na autostradzie z Dublina do Waterford kilometr od zjazdu nr 3 na Castlecomer i Athy (mniej więcej w tym miejscu), a jakby tej złośliwości oponiarskiej było mało, jeszcze koło nie chciało zejść mimo wysiłków moich i Piotrka. Skutkiem tego razem z Sikorkami pawie dwie godziny spędziliśmy na pięknej trawce pod słonecznym niebem czekając na pomoc drogową. W końcu pomoc przyjechała i miała postać starszawego pana w sweterku z młotkiem pod pachą. Pan opukał młotkiem koło, a ono grzecznie zeszło i po 15 minutach można było jechać dalej. Niestety jechać raczej powoli, skutkiem czego w Waterford zamiast o 14:00 byliśmy koło 18:00. Okazało się że o tej p