Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2011

Gloria! InExelcis Deo!

Narodziłem się NAGI, mówi Bóg, abyś ty potrafił wyrzekać się samego siebie. Narodziłem się UBOGI, abyś ty mógł uznać mnie za jedyne bogactwo. Narodziłem się W STAJNI, abyś ty nauczył się uświęcać każde miejsce. Narodziłem się BEZSILNY, abyś ty nigdy się mnie nie lękał. Narodziłem się Z MIŁOŚCI, abyś ty nigdy nie zwątpił w moją miłość. Narodziłem się W NOCY, abyś ty uwierzył, iż mogę rozjaśnić każdą rzeczywistość spowitą ciemnością. Narodziłem się W LUDZKIEJ POSTACI, mówi Bóg, abyś ty nigdy nie wstydził się być sobą. Narodziłem się JAKO CZŁOWIEK, abyś ty mógł się stać synem Bożym. Narodziłem się PRZEŚLADOWANY OD POCZĄTKU, abyś ty nauczył się przyjmować wszelkie trudności. Narodziłem się W PROSTOCIE, abyś ty nie był wewnętrznie zagmatwany. Narodziłem się W TWOIM LUDZKIM ŻYCIU, mówi Bóg, aby wszystkich ludzi zaprowadzić do domu Ojca.
Dziękuję Ci Boże za świat pełen męki, Za to, że jestem, że żyję Boże, dzięki! Za ten dom a nie inny Za to, że często cierpią ludzie niewinni Za sekundę radości, choć tak krótko trwała Za to, że nie bez powodu zawsze świata się bałam Za te kilka uśmiechów na mojej twarzy Za to, że nie wiadomo jeszcze co w życiu się zdarzy Za to, że muszę patrzeć na ból innych ludzi Za każde cierpienie, które kiedyś jeszcze wróci Za to, że łatwo żyć tylko złym ludziom Za to, że idę drogą tak trudną... Za ten zły świat, bez wyjścia, bez wejścia Za najgorsze dni, Za to, ze ból pamiętam Za te trudne decyzje i chwile Za to, że tak często w życiu się mylę Za tę jedna, krótką miłość, która tylko chwilę trwała Za śmierć, która tylu bliskich mi zabrała Za śmiech ludzi z czyjegoś nieszczęścia Za to, że w życiu niektórych na miłość nie ma miejsca Za przegrane uczucia i łzy, a było ich tyle Za to, że z dnia na dzień tracę swoją siłę Za ten smutek i żal w oczach ludzi Za słońce rano, które

Wielki plecak doświadczeń

Przy wypakowywaniu jest więcej bałaganu. Obraca się w rękach wyjmowane rzeczy, najczęściej wracają przywołane skojarzeniami emocje, obrazy, zapachy i dzwięki. Każdą rzecz tak oglądać pod światło, opowiadać o niej bliskiemu... Część rozpakowywanych doświadczeń układa się na półce obok wcześniejszych, dochodzą nowe półki dla nowych, przybija się i przywierca w ramkach doświadczenia, dla których nie ma szuflad, lub nie chce się ich zapominać wrzuconych na dno szafy. Przy rozpakowywaniu też więcej jest śmieci, papierów, reklamówek... Czasem natknie się na coś zapomnianego i serdecznie to ucieszy, choć tak na serio to rozpakowanie to góra ... własnie prania i śmieci. Śą stosty podzielone na białe i ciemne/ Czasem wiecej uwagi i czasu trzeba poświęcić rzeczy wykątkowo delikatnej i własnych rąk użyć...To taki maleńki więc stos "specjalny". Zanim to ułożysz na miejsca, trzeba w domowym płynku uprać, domowym przepłukać przepłukiwaczem zanim wróci na miejsce. Żeby odświeżyć, żeby pasow
"Chcesz znać, o ile ważną twoja praca? Zważ, jak z niej prędko myśl do Boga wraca..." Norwid Caluje urodzinowo, Futraku.....meżu i tato moich dzieci.

naukowcy

Można powiedzieć, że od dziś cała rodzina się uczy. Poczynając od najmłodszej Zuzki, która poznaje tajniki szlaczków i skomplikowanych kolorowanek, poprzez Franka, który ma odpowiednio bardziej zaawansowane zadania w szkole, aż do Iwki, która od dwóch miesięcy uczy się obsługiwać agencję nieruchomości i do mnie, który dziś zapoznałem się ze szkołą, w której przyjdzie mi spędzić (mam nadzieję) kolejnych 10 miesięcy. Na wstępie dostałem plan zajęć, gratisowy długopis i duży notatnik. I poczułem się jakbym na studia wrócił. Dookoła sami młodzi ludzie, w swojej grupie jestem prawie najstarszy, generalnie mam wrażenie, że będzie fajnie. Nazwy zajęć brzmią obiecująco. Będziemy bawić się w ciemni, będziemy obrabiać zdjęcia cyfrowo, montować krótkie materiały telewizyjne, uczyć się produkcji programów radiowych, pisać artykuły do gazet, dyskutować o roli mediów i poznawać zasady komunikowania się. Tak to wygląda teoretycznie. Praktyka - od jutra. Trzymajcie kciuki.

dwójka

Szalony Franek po basenie wygląda tak: A radosna Zuzka przed szkołą wygląda tak: Dziękuję za uwagę :)

Sokole Oko

Nie, wbrew tytułowi nie będzie o moim ulubieńcu z serialu M.A.S.H. Nie będzie też o żadnych tematach zoologicznych, chociaż ostatnio Franek zaczytuje się książką o zwierzętach i co i rusz częstuje nas jakąś rewelacją ze świata fauny. Tytuł to na cześć Zuzki, z którą właśnie wróciliśmy od okulisty, ze standardowego badania, które przechodzą dzieci w wieku szkolnym. Oczy ma córcia sprawne, bystre i wszystkowidzące. A co do wieku szkolnego naszych pociech, ktoś może się zdziwić lekko, że to już oboje ten wiek osiągnęli. Otóż tak. Franek jak wiadomo od dawna w szkołach bryluje, Zuzka zacznie dokładnie jutro. Tak, tak, koniec wakacji nastał, czas do nauki. Córcia idzie do pierwszej zerówki, tzw. Junior Infants, będzie się uczyła literek, poznawała kształty, ciut matematyki liźnie, pozna koleżanki i kolegów, a za rok pójdzie do Senior Infants, czyli klasy od której zaczynał Franek swoją karierę w szkole w Irlandii niemal 5 lat temu. Leci ten czas, dzieci rosną, aż dziw bierze, że jeszcze

na razie .... 2x18

Dojrzałość. A co to niby takiego? Gotowość do rodzenia owoców? Wydawania plonów? Widzenie konsekwencji własnych czynów? W jakiej perspektywie? Dnia dzisiejszego, jutra? Wieczności? Te troche symbolicznie urodziny minęły sympatycznie bo zaczeliśmy świętowanie już w sobotę w sporym gronie. A wczoraj futrakowo w miłej knajpce, i potem na telefonie z kRAJem. Przekazałam do akceptacji rodzinie dalszej instrukcje dotyczące pogrzebu moich szczątków doczesnych, więc jak możecie sobie wyobrazić boki można było zrywać, mnie przynajmniej pozytywnie temat nastraja :) Jak czytelników nie-za-bardzo, to znaczy, że żyć jeszcze serio nie zaczeli - czego z całego serca WAM wszystkim życzę. Dziękuje za obecność, dobre myśli, dobre słowa, upominki, pocztówki, kwiaty. Poprosiłam Boga by zabrał ode mnie moje złe nawyki. Bóg powiedział, nie. Nie jest moi zadaniem pomóc ci sie ich pozbyć, ale twoim z nich zrezygnować. Poprosiłam Boga by podarował mi cierpliwość. Bóg powiedział, nie. - Cierpliwość rod

intensywnie

Weekend był naprawdę zajmujący, żeby nie powiedzieć wyczerpujący. Najpierw urodzinowa impreza, połączone siły gości Kasi i Iwy dały czadu i dały radę. My też daliśmy radę i nawet udało nam się w niedzielę odwiedzić festyn w Woodstown i wesołe miasteczko w Tramore (na fajerwerki w tym drugim nie mieliśmy sił, co wyszło nam na zdrowie). Odwiedziny wyglądały tak: Strzelano z łuku (do tarczy, żeby była jasność)  Jeżdżono na kucykach  (tak przy okazji, ten pan to nasz znajomy rolnik, od którego  od kilku miesięcy bierzemy mleko, z którego Iwa wyczarowuje sery i twarożki) Puszczano latawce (latawiec to ten mały zielony trójkąt na niebie)  Skakano do utraty tchu Rozbijano się samochodami...  ...i samochodzikami. A dla ciekawych mamy jeszcze wersję ruchomą wyczynów naszych pociech za kółkiem. Ostatecznie wyjechaliśmy z Tramore po 20:00, mimo że wcześniej planowaliśmy obejrzeć pokaz fajerwerków na zakończenie sezonu. Jak się okazało wyjechanie wcześniej było strzałem w przysłowiową d

Polska kultura - Sarmacja - Jacek Kowalski - Zuzanna Wiśniewska

Święto Maryjne, i wspomnienie Bitwy z wymodlonym zwycięstwem... i święto Wojska Polskiego dziś. Myślę, że zrozumiecie dlaczego umieszczę dziś ULUBIONĄ piosenkę Zuzki i wysłuchacie jej wyobrażając sobie JAK ona to śpiewa :). Piosenkę zna ona całą od pierwszej do ostatniej zwrotki, czasem zapyta się o "parol" czy "wszejt", czy "trwoga", co to "regiment"... ale wydaje się jej, że słuchając pana Jacka zdaje ona sobie sprawę z powagi treści, a przynajmniej śpiewa poważnie. Jadąc do pracy słychamy jej kilkakrotnie... i czasem słysze od Zuzki "Krótka ta piosenka, prawda? Jesce ras o Maryi". Płyta Jacka płyta przyjechała ze mną wraz z Polonią Christiana . Nadmieniam, że kolejne piosenka którą w tutaj Pan Jacek śpiewa - Zuzka zna także - NA PAMIĘĆ .... Zapraszamy:

Jeziorka

Będzie na szybko. W ramach poszukiwań akwenów rybackich zwiedziliśmy dziś trzy okoliczne jeziora. Aż dziw bierze że wcześniej o nich nie wiedzieliśmy. Chociaż stopień ich ukrycia sprawia że jakoś zdziwienie słabnie. Niemniej jeziora są, całkiem urocze, a nad jednym nawet od biedy pikniki można urządzać. Szkoda że sezon powoli się kończy. A w skrócie jeziorka okoliczne wyglądają tak:

podsumujmy

Coś na kształt jakiegoś podsumowania całego tygodnia może bym zrobił... Ale zacznijmy od końca, czyli od dziś. Pogoda nie dopisuje zbytnio, na spacery, bieganie w parku czy wypad nad morze jest zdecydowanie za zimno i zbyt niebezpiecznie chmury grożą deszczem. Zatem trzeba sobie jakoś radzić domowymi sposobami. Z kilku opcji (każda ciekawsza od innych) dzieci wybrały kolorowanie. Zamówiły sobie ulubione postacie, a internet pomógł i tym sposobem Franek koloruje Spidermany, Batmany i Transformersy, a Zuzka Hello Kitty, Tweety i Kubusie Puchatki. O właśnie tak: Wczoraj lepiej było z pogodą, i nawet udało nam się zaliczyć plac zabaw. Chociaż pod koniec lekka mżawka tylko przyspieszyła nasze kroki do samochodu. Dzieci wyrwane z murów wyglądały na szczęśliwe: Ale tak naprawdę najważniejsze wydarzenia miały miejsce niemal tydzień temu. Historia zaczyna się jakoś tak w połowie drogi między Clonmacnois a Kilkenny . Wracaliśmy ze zlotu młodzieży katolickiej (tak wiem, wiem... młodzie
A oto i moje odczucia, i list jaki napisałam do organizatorów: "Chciałabym poznać sens i intencję organizatorów konkretnej zainscenizowanej części parady.Podczas parady Spraoi w Waterford dnia 31 lipca 2011 miała miejsce następująca scena:Na platformie pchanej przez wolontariuszy stała ogromna skrzynia stalowego koloru. Na każdym z boków była przerażająca twarz. W środku skrzyni, nazwanej przez organizatorów Puszką Pandory znajdowały się osoby ucharakteryzowane na diabłów. Z platformy wydobywał się dym, towarzyszyła jej ciężka deathmetalowa muzyka. Wieko Puszki Pandory co jakiś czas uchylało się i wyglądały z niej osoby ucharakteryzowane na diabły. Przed platformą szła grupka osób w przebraniach. Można było wyróżnić dwie osoby w strojach ortodoksyjnych Żydów, grupę Hary Krishna, kilka osób w strojach ludzi z epoki kamienia łupanego (lub przedstawiciele dzikich plemion), mężczyzn przebranych za biskupów z krzyżami na piersi, mężczyznę przebranego za papieża, mnicha, oraz pastora z

wyjątkowo spokojnie

W tym roku Festiwal Spraoi minął nam wyjątkowo spokojnie. Nie wiem na ile to "zasługa" mojej jeszcze nie do końca sprawnej nogi, a na ile ogólnej niechęci do długich całodziennych spacerów, które nam dały w kość podczas zlotu żaglowców. W każdym razie, z kilkudziesięciu artystów i teatrów i takiej samej liczby zespołów widzieliśmy tylko kilka, a kwestie muzyczne w zasadzie całkiem pominęliśmy. Oczywiście jak co roku kulminacją byłą parada i jak co roku zrobiła spore wrażenie (może tym "wrażeniem" sprowokuję Iwkę do napisania o swoich), chociaż gdzieś tam głowie rodzi się takie uczucie, jakby to już nie było takie niesamowite jak na samym początku, jak wtedy gdy przyjechaliśmy do Waterford i po raz pierwszy oglądaliśmy Spraoi i paradę. Albo mi się opatrzyło, albo też organizatorzy już tak się nie przykładają, albo fundusze nie pozwalają na taki rozmach. Albo wszystkiego po trochu, co jest najbardziej prawdopodobną opcją. Po raz pierwszy zdecydowałem się nie brać a

kończymy etap

Jeszcze nawiązując do poprzedniego posta... Jest nasz synek z nami! Przyjechał cały, zdrowy, wyrośnięty i wytęskniony. Radości i opowieści nie było końca, tyle opowieści ma jeszcze w zanadrzu, i my tyle mamy mu do opowiadania. Dobrze być w komplecie. A nawiązując do tytułu... Jutro w życiu Zuzki kończy się etap przedszkolny. Ech... wiem jak to brzmi :) Piątek będzie ostatnim dniem kiedy pójdzie do przedszkola i jednocześnie pierwszym dniem miesięcznych wakacji. Za 30 dni nasza mała córeczka, razem ze swoim wielkim bratem ruszy dzielnie do szkoły i zacznie naukę. A to wszystko oznacza, że rodzice tych dzieciaków fantastycznych są coraz starsi, ewentualnie, że czas pomyśleć o sposobie na odmłodzenie, czyli jakimś kolejnym maluchu. Na razie Zuzka cała przejęta jest tą "SZKOŁĄ", chociaż chyba jeszcze do końca nie rozumie, że to oznacza pożegnanie z koleżankami z przedszkola, koniec beztroskich zabaw przez cały dzień. Szybko się przyzwyczai, tym bardziej, że zerówka, do które

100 pytań do... Franka!

Zuzka od jakiegoś czasu jest na etapie pytania o wszystko. Dzień zaczyna setką pytań i tak samo go kończy. Kiedyś nawet miałem chęć policzyć ile to pytań dziennie zadaje, ale zrezygnowałem zaraz po śniadaniu. Większość oczywiście zaczyna się od "dlaczego?" i oczywiście potem następuje pełna gama rozwinięć. I nie zniechęca jej żadna strategia, nawet "naukowe" odpowiedzi nie są w stanie wybić jej z rytmu. Jestem pewien, że mnie rozumie tego co mówię, kiedy pyta: "Dlaczego pada deszcz?" a ja odpowiadam: "Ponieważ w chmurach następuje kondensacja wody i krople cięższe od powietrza spadają na ziemię.". Ale mimo to kwituje taką odpowiedź swoim nieśmiertelnym "Aha" i przechodzi do następnego pytania, dla przykładu "A dlaczego spadają?" Dziś zasypiając, mam wrażenie, że już w lekkim półśnie, zadała mi jeszcze z 10 pytań na tematy różne. I oczywiście nie mogłem przemilczeć odpowiedzi, bo póki jej nie uzyska będzie pytanie powtarzała.

na plaży słońce praży...

Mimo nogi nadal sprawnej tylko w części nie mogliśmy nie wykorzystać irlandzkich upałów (irlandzki upał zaczyna się od 20 stopni Celsjusza) i nie ruszyć na tak zwane łono natury. tradycyjnie w taką pogodę łonem natury najbardziej nam odpowiadającym była plaża w Woodstown, bo to i piasek przyjemny, bo woda płytka więc bezpieczna, bo blisko można podjechać i takie tam. Iwka została odebrana z pracy, obiad został zjedzony, mały odpoczynek zrobiony i jazda ku przygodzie! W zasadzie plaż za bardzo nie lubię, bo to i robić za bardzo co nie ma a fanem smażenia się na słońcu nigdy nie byłem. Ale chyba na starość coś się rozleniwiam, bo do Woodstown jeżdżę z przyjemnością. I tak było teraz. Bo jakże tu przyjemności nie odczuwać kiedy poleżeć można, książkę poczytać, słońce wcale tak mocno nie pali, a do tego Zuzka radochy ma po pachy. Zresztą zobaczcie: radocha po pachy, czyli dziecko brudne to dziecko szcześliwe po ciężkiej zabawie należy się odpoczynek nosiła wodę, nosiła, a morza się ni

okulany

No i trochę mnie przykuło do komputera, a w zasadzie w pozycji siedzącej. Od środy wieczór kuleję, od wczoraj kuleję z kulami. A zaczęło się tak: grałem w siatkówkę, skoczyłem, spadłem na obie nogi, tylko jedna coś zabolała, pomyślałem, że to skurcz i że zaraz przejdzie, pograłem jeszcze trochę mimo bólu i pojechałem do domu. Następnego ranka łydka bolała jeszcze bardziej i wyglądała jak balon, więc zahaczyłem lekarza, odebrałem skierowanie do szpitala, tam mnie zbadali, dali opaskę uciskową od stopy do kolana, wręczyli dwie kule i powiedzieli, żeby nogę oszczędzać. No i oszczędzam właśnie, bo jak siedzę to nie boli, jak stoję 10 minut też nie boli, gorzej z chodzeniem, chociaż i tak jest lepiej niż wczoraj. I każdego dnia będzie coraz lepiej, nie? :) Pierwszy raz w życiu chodzę o kulach, a w zasadzie o jednej. Nie powiem, żeby to było przyjemne i łatwe. Szczególnie jak trzeba szybko przejść przez ulicę, albo po schodku wejść. Ech... a powiadają, że sport to zdrowie :)

lenistwo i brak czasu

Dawno nas tu nie było, oj dawno. A jako że powody już wyłuszczyłem w tytule, przejdę od razu do rzeczy. A żeby było łatwiej, szybciej i przyjemniej zrobię to obrazkowo. A jak ktoś mi zarzuci że idę na łatwiznę, cóż... pochylę głowę, pokajam się, przyznam mu rację i złożę samokrytykę. Ale najpierw... Tuż po powrocie z Polski wpadliśmy w wir lokalnych wydarzeń, a wydarzenia miały postać przedstawienia dla dzieci. Występowały dzieci młodsze, z pomocą dzieci starszych. Wśród tych pierwszych znalazła się i Zuzka w roli purpurowej. Niecały tydzień później te same dzieci pokazały to samo przedstawienie przed wielką publicznością, w samym centrum Waterford, na scenie na głównym placu miasta. Przeżycie było chyba większe dla rodziców niż dla dzieci, które bardzo profesjonalnie podeszły do zadania i naprawdę dały radę. I nawet mały skandalik nie zakłócił mojej radości z tego, że Zuzka razem z innymi dzieciakami pokazała się na dużej scenie. (dla wyjątkowo ciekawskich po szczegóły skanda